czwartek, 27 lipca 2017

paskudne lato


Nikt nie spodziewał się tak paskudnego lata.

Od poniedziałku jesteśmy w domu. Mężu urlopowany, ale praktycznie każdego dnia pada. We wtorek zlało nas dokumentnie. Staramy się jeździć na małe wyprawy rowerowe między atakami deszczu.

W sobotę byliśmy na weselu cioci K. Była imprezka jak się patrzy. Dzień upalny i duszny, a w nocy burza...

Mamy końcówkę lipca, a jeszcze nie było upałów. Marzy mi się parę cieplutkich dni - z upałem ok 25-30 stopni, z krótkimi spodenkami i grzejącym słońcem. Póki co figa z makiem.

W przyszłym tygodniu dzieci wracają do przedszkola, a F. przez kilka dni będzie chodził na basen - odrabia zajęcia, za które miał zwolnienie lekarskie. 

piątek, 14 lipca 2017

gdzie jest lato?


Gdzie jest lato? Blisko, niedaleko, piaskowe zamki buduje nad rzeką...

Prawie połowa lipca już za nami, a upałów póki co nie było. Dziś mój luby jak jechał do pracy rowerem, ubierał długie spodnie i kurtkę softszelową. Często gęsto pada, poza tym wieje. Wciąż długie spodnie. A jak nam minęła ta pierwsza połowa lipca?