niedziela, 10 maja 2015

dziś same pozytywy

Niech żyje wymiana między matkami. Moje młodsze dziecię okazało się nie mieć sandałów, a lato za pasem, choć akurat dzisiaj tego nie widać. Znajomi mają dzieci w mniej więcej analogicznym wieku, z tym że u nich młodsze większe, a u nas młodsze mniejsze i np. teraz nosi rozmiar 22, a sandały po F. mieliśmy w rozmiarze 24 na ten wiek. No więc wymieniłyśmy się: Ania dała mi sandały po ich starszaku, których ich młodszy już nie nosi (dwie pary), a do tego półbuty i kapcie. Ja za to dałam im sandały w rozmiarze 24, które na mojego M. są o dużo za duże.

Do tego w zeszłym tygodniu z okolic Wrocławia dojechało do mnie piętnaście T-shirtów po wnukach siostry cioci mojego męża:) Do tego jakieś bluzki i dwa zestawy czapka + szal na zimę. Torbę z owymi ciuchami wiózł pociągiem kuzyn mojego męża, po czym przekazał je mojemu szwagrowi, a ten zostawił torbę u babci mojego małżonka, od której już sami je odebraliśmy. Do tego...:) w tym tygodniu otrzymamy w darze od zmienniczki męża trzy torby z ciuchami dla M. Mam przejrzeć i wybrać co mi pasuje, a resztę podać dalej. No i jak tu w ludzi nie wierzyć?

Piękny, choć zimny weekend za nami. Walczymy z kaktusami w gardłach, ale za to dzieci zdrowe. I byle były zdrowe dalej, bo na środę umówiłam zaległe szczepienie M. - zobaczymy, czy się uda.

Wczoraj dojechała do mnie szachowa tablica demonstracyjna. Do tego mięso mielone. Parówki od wiejskiego rzeźnika i masło. Dwadzieścia jaj. Dwie główki kapusty. Wielki wiecheć koperku. Blacha placka. Jestem szczęściarą, wiem. Z takim wsparciem aż chce się żyć.

Kroi mi się kolejna praca zlecona, ale o tym cicho-sza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz