sobota, 23 września 2017

jesień

Cisza ogromna panuje w domu, bo chłopaki pojechali z tatą oglądać jakiś bunkier czy schron. Ja odgruzowałam naszą sypialnię, a teraz piję kawę i myślę, że to jest ten właściwy moment, aby nadrobić choć odrobinę zaległości blogowe. Dni biegną jak szalone i F. już trzy tygodnie chodzi do szkoły, choć trudno w to uwierzyć.

Dziś nigdzie nie pojechaliśmy. Niby coś nam się roiło, ale w końcu od rana po prostu sprzątaliśmy mieszkanie, użeraliśmy się z chłopcami :), robiliśmy zakupy, gotowaliśmy obiad itd.  Jutro F. jedzie na urodziny do koleżanki jeszcze z przedszkola, a my jedziemy do znajomych na nasiadówkę. I tak nam się skończy weekend, a w poniedziałek znów do roboty.

niedziela, 3 września 2017

uczeń

Nie tak dawno z duszą na ramieniu oddawałam synka mego do przedszkola. Były obawy, ale i radość ze zmian.

Jutro mój syn, który niedawno się urodził, idzie do szkoły.
Reforma edukacji zrobiła nas w przysłowiowego ciula i młody nie poszedł do szkoły, o której zawsze myślałam, że będzie jego szkołą (5 min. na nogach). Były hocki-klocki i przetasowania, a w końcu praktycznie na ostatnią chwilę jeszcze przenosiliśmy go do innej placówki. Mam nadzieję, że podjęliśmy dobrą decyzję i że F. się tam odnajdzie. Przed nami nowe wyzwania, nie tylko logistyczne i porankowe, ale i życiowe. Staję po drugiej stronie barykady - zobaczymy, jak będzie.

Matka-dzierlatka dorobiła się zespołu bolesnego barku i to jest osobna historia. Smaruję się olejem żywokostnym, fastum, biorę kolagen. Oby pomogło...

A jutro - do boju! :)