środa, 26 listopada 2014

Lajkujesz?

Przerażające jest, jak dzisiejszy świat zatracił się w ocenianiu. Ten polubi, tamten nie polubi. Ile łapek w górę, ile w dół przy Twoim filmie na youtube? Ile osób polubiło Twój nowy post na blogu? A ile Twoje nowe zdjęcie na fejsbuniu? Superstacje prześcigają się w programach, których celem numer jeden jest poddanie kogoś ocenie. Kto ocenia? Telewidzowie.  To się zaczęło już od "Big Brother" dawno temu. Potem był "Idol", "Taniec z gwiazdami", "Mam talent", "The voice of Poland", "Top model"... A kto ocenia? Ja, telewidz. Nie podnosząc się z wygodnego fotela, mam wpływ na czyjeś życie, I've got the power!!!

poniedziałek, 24 listopada 2014

dylematy


Oddałam w piątek wieczorem zlecenie i jestem wolnym człowiekiem. Nadrabiam teraz zaległości.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Wnuczka i przyległości

Zamiast szlifować wersję ostateczną mej pracy zleconej, podczytuję Wnuczkę, no bo jak nie podczytywać, skoro styl ten ukochany jest przeze mnie i nurzam się, nurzam po wielokroć, jak drzewiej bywało (KLIK) :) Dobrze mi. Choć jednoosobowa policja językowa (czyli ja) wyśledziła pewien błąd, ech, niby córa korektę jej robi, a do perfekcji daleko. Wy, Artyści, powinniście takie rzeczy składać na ręce nas - rzemieślników słowa. No chyba że się mylę, ale zdaje się, że "nie" z przymiotnikami piszemy razem? Chyba że się człowiek uprze, że to nie przymiotnik, lecz imiesłów. Ale, ale... "nie" z imiesłowami czynnymi wg najnowszych dyrektyw też piszemy łącznie, czyż nie? Dobra, never mind.

Bachoreczki smarkające, a ja straciłam głos, co nie wróży dobrze moim jutrzejszym planom telekonferencyjnym z tłumaczką. Czy tak już będzie aż do wiosny???

Nadal tkwię w pacie autostradowym...

W czwartek mój małżonek ma wolne - jak cudnie. Załatwię to i owo, odrobię jedne zajęcia z pewnymi braćmi, poprowadzę spokojnie zajęcia szachowe.Popracuję nad zleceniem. Pocelebruję cieszenie się domowymi pieleszami. Mój Mąż to człowiek-orkiestra. Żadnej pracy się nie boi, jest wspaniałym tatą,wyrozumiałym mężem i przedobrym człowiekiem. Wyjątkowym i jedynym. Moim Skarbem!!!


Wnuczka

Aaaaaaaa! co ja mam :)
Wnuczkę do orzechów mam!
Mężu mi dzisiaj kupił w prezencie gwiazdkowym :) Nieco przedwcześnie, wiem, wiem:)

Jest po północy, mężu kończy pichcenie na jutro, dziecioki śpią, ja pół godziny temu wróciłam do domku po kilkugodzinnej nasiadówie z tłumaczką i szalonej jeździe do domu nocnym autobusem na pół-gapę. Teraz już jestem w piżamce i zaraz idę spać koło Kluska, co uroczą flanelową piżamkę nosi i jak stareńki dziadek w niej wygląda.

Mam Wnuczkę, mam Wnuczkę, mam Wnuczkę..... :)

Mam też problem i zaraz będę mieć depresję, bo chyba chcę się wyprowadzić z miejsca, które miało być moim azylem na wiele, wiele lat. W kontekście wiecznego zasmarkania moich dzieci i w świetle wiedzy, którą w ostatnich dniach posiadłam, dotyczącej faktycznej odległości, jaka nas dzieli od autostrady A2 i jaki wpływ mają spaliny na nasze życie, mój świat runął w posadach. Uwielbiam moje mieszkanko, brak instalacji gazowej, dostępność dóbr, marketów i usług, uroczych sąsiadów (nie licząc sąsiadki z góry, co ostatnio wyzwała mi chłopa) i nie wyobrażam sobie wyprowadzki stąd. TU miała być nasza meta na lata. Ale nie będzie, nasza w tym głowa. Ech...

No, ale mam chociaż Wnuczkę na pocieszenie..:)

sobota, 15 listopada 2014

syropy, zlecenia i cycka brak:)


Moje starsze dziecię już dwa tygodnie buja się z glutami pod nosem. Po drodze dwie wizyty u lekarza zaliczyliśmy. Młodsze zresztą też wciąż glucące. Matka zapracowana zdała się jeno na farmakologię i zapuściła nieco zmaganie się z infekcjami z pomocą Matki Natury. Młody dostał trochę wziewów, bo znów mu coś tam już szmerało od tego kataru na oskrzelach, ale wyszedł z tego ponownie bez antybiotyku, także git majonez. Ja skończyłam wstępną obróbkę książki. Jutro spotykam się z tłumaczką na konsultacje, potem tydzień obróbki ostatecznej i żegnaj Genia, świat się zmienia. 

wtorek, 11 listopada 2014

Święto Niepodległości

Mamy Święto Niepodległości i nie wiem, gdzie to napisać, że mój mąż ma dzisiaj wolne, bo w święta zawsze pracował przeca. Kredą w kominie, jak mawia moja babunia. Za oknem piękne jesienne słońce, na balkonie trzepoce flaga, a ja dziwię się ciszy dookoła mnie, bo moi mężczyźni wybyli do babci i zostawili mnie samą z moją robotą zleconą. Stres to dla mnie wysyłać gdzieś młodszego, choć wiem, że tata zaopiekuje się nim idealnie. Ja już tęsknię:) Do tych polisiów gładziutkich, do tych łapek przebierających w mojej grzywce, do tych stópek tłuściutkich. Głupia jestem, wiem. "Przestań! Enjoy the day!" - powiedziała mi przez telefon koleżanka, więc zamierzam właśnie tak zrobić: termin oddania zlecenia mnie goni, więc już siedzę na czterech literach i zaraz dziubię. No a dzisiejszy dzień przyniósł nam na ten świat śliczną i zdrową dziewczynkę. Nasz przyjaciel został dziś rano tatą bardzo zdyscyplinowanej młodej damy, która przyszła na świat dokładnie w terminie. Choć wiemy, że termin porodu to taki pic na wodę, to jednak jakoś tak miło, że M. akurat w Święto Niepodległości będzie obchodzić urodziny. Aż łezka w oku zakręciła mi się, gdy rano przeczytałam smsa... Witaj na świecie Maluszku!!!

sobota, 8 listopada 2014

chlebek

W całym domu roznosi się zapach pieczonego chlebka, mężu w Żabie po wino, a ja skrobię tu cosik szybciutko, bo w ciągu tygodnia wciąż nie ma kiedy... Mam stanowczo za dużo zajęć, ale żal zarzucić którekolwiek. Jeszcze ze dwa tygodnie i odejdzie mi jedno - redakcja książki.