piątek, 1 marca 2019

tchnienie wiosny

Ciut cieplej się zrobiło i jakby wiosną powiało, mróz zelżał, temperatura plusowa. Samochody naprawione po raz kolejny - dziś wykasowano nam ponad osiem stów. Luty przeleciał nam szybko i bardzo, bardzo pracowicie. P. rozkręca swoją dodatkową działalność i mocno się napracował w tym miesiącu. Ja natomiast przygotowywałam event charytatywny i też się nachapałam jak pies, ale satysfakcja jest. Było pięknie, wyszło, udało się, jestem szczęśliwa z tego powodu. Pomagało mi mnóstwo osób, którym jestem bardzo, bardzo, ale to bardzo wdzięczna - kwota, którą zebraliśmy jest naszym wspólnym dziełem.

W tym tygodniu prawie codziennie po południu spałam po 2 - 3 godziny - odsypiam zeszły tydzień. Łażę cała połamana - gdzie moja dawna sprawność? Dziś P. postawi mi bańki w newralgicznych miejscach - może pomoże.

Dzieciaczki dzięki Bogu zdrowe. I niech tak pozostanie. Jeszcze parę tygodni i wiosna rozbucha się na dobre, zrzucimy kurtki, czapki, szale.

F. w szkole OK, choć stopień zwulgaryzowania i schamienia dzieci jest straszny. M. na szczęście jeszcze w przedszkolku. Od września zacznie tam zerówkę, a za półtora roku też przyjdzie mu się zmierzyć ze szkolną rzeczywistością. Wychowywanie dzieci to nie bajka - codziennie wyzwania i dylematy. Parafrazując Freddiego: I feel like noone ever told the truth to me, about raising kids and what a struggle it would be :)...

Kilka książek na mnie czeka w kolejce: wciąż Jordan, Jesper Juul i coś tam jeszcze. A my wiecznie w wirze ogarniania chaty, prania, odkurzania, naganiania dzieci do tego czy owego. I dobrze, tak ma być - to jest naza codzienność. P. coraz częściej wspomina o kolejnym protoplaście, ale czy ja już za stara nie jestem? Znów noce nieprzespane, znów rozdarcia wewnętrzne, choroby, szczepienia, kaszle, smarki. Może jeszcze nie teraz, może jeszcze z rok, ze dwa lata, może jak M. do szkoły pójdzie... Zobaczymy...

Jutro po południu skoczymy do dziadków i pradziadków. Może już są przebiśniegi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz