I znów dwa miesiące bez blogowania upłynęły. A czas bynajmniej nie stoi w miejscu. Mamy niedzielę, wieczór, ja siedzę sobie w ciepłym wyrku, a chłopacy w pokoju zajmują się swoimi sprawami. Zalegam, bo jestem przemęczona po grypie, która natarła na mnie dokładnie tydzień temu. Znienacka dostałam w niedzielę rano gorączki i trwała ona ponad 4 doby. Jestem bardzo zmęczona i zastanawiam się, czy wracać do pracy we wtorek (takie były plany). Kaszel mam paskudny i jestem bardzo słaba.
Jestem szczęśliwą mamą i żonką. Tutaj zapisuję moje życie - częściej lub rzadziej. Jeśli masz ochotę - zapraszam do lektury:)
niedziela, 26 listopada 2017
po grypie
I znów dwa miesiące bez blogowania upłynęły. A czas bynajmniej nie stoi w miejscu. Mamy niedzielę, wieczór, ja siedzę sobie w ciepłym wyrku, a chłopacy w pokoju zajmują się swoimi sprawami. Zalegam, bo jestem przemęczona po grypie, która natarła na mnie dokładnie tydzień temu. Znienacka dostałam w niedzielę rano gorączki i trwała ona ponad 4 doby. Jestem bardzo zmęczona i zastanawiam się, czy wracać do pracy we wtorek (takie były plany). Kaszel mam paskudny i jestem bardzo słaba.
Subskrybuj:
Posty (Atom)