piątek, 21 grudnia 2018

grudniowo


Another year has gone by - śpiewała Celine - and I'm still the one by your side after everything that's gone by.

piątek, 9 listopada 2018

listopad - liść opadł

Nie dowierzam - listopad. Ludzie, ja żyję w jakimś matrixie. Budzę się w poniedziałek rano i zasypiam w piątek wieczorem. W tzw. międzyczasie jest gonitwa myśli i wszystkiego innego. Nasze życie na obecnym etapie odbywa się szybko i intensywnie. Czy kiedyś bywało inaczej? Ano bywało, a mój blog tego dowodem. Bywało się w domku z dzieckiem / dziećmi, bywało. Był to inny zupełnie czas w moim życiu, kolejny jego etap, do którego powracam teraz z rozrzewnieniem. Byłam wtedy bardzo zmęczona. Ale teraz też jestem. Po prostu wtedy nie wiedziałam, że już zawsze tak będzie :)

czwartek, 2 sierpnia 2018

sierpniowo i upalnie, przedweselnie i przedwyjazdowo

Zaczął się sierpień i choć trudno w to uwierzyć - jestem sama w domu. F. pojechał wczoraj do dziadków. M. od wczoraj wrócił do przedszkola. A ja mam wiele tzw. "tudusów" na mojej liście, ale postawiłam też sobie za cel sklecić dziś post na moim starym i zaniedbanym blożku.

Trwają upały i to już od maja! Temperatura w tym tygodniu każdego dnia sięga 30 stopni, a w domu "zaledwie" 27. W dużym pokoju mam całkowicie spuszczone rolety i siedzę przy zapalonym świetle. Przyjęłam strategię nieotwierania okien. To lato oddaje nam z nawiązką paskudną zeszłoroczną pogodę o tej porze :)

wtorek, 8 maja 2018

turnieje, konkursy, wyjazdy

Majowy i czerwcowy czas obfituje w festyny, turnieje, wyjazdy, konkursy. Mój kalendarz już za tym wszystkim nie nadąża!!! Jestem dziś wykończona i za chwilę idę spać, nie bacząc nic a nic na bałagan, który trwa jeszcze po długim weekendzie. Walizka wciąż nierozpakowana, bo wczoraj siedziałam na scenariuszem lekcji (miałam dziś hospitację opiekunki stażu, ale pojawiła się też ciekawa zawodowa propozycja), opisywałam dla pedagoga szkolnego problemy i osiągnięcia pewnego ucznia i do tego miałam jeszcze swoją papierkową robotę. Dziś byłam z F. na treningu judo, a potem pojechaliśmy rowerami na lody. Potem ogarnialiśmy dzieciaczki, musiałam odwalić komputerowy codzienny przegląd wszystkiego i tak nam się zrobiła prawie 23 godzina. Mężu zasnął z chłopakami, a ja czuję, ze wskoczę pod prysznic i zaraz idę spać. Jutro mam na 10 do pracy, więc czeka mnie względzie spokojny poranny rozruch. Powtórzę jeszcze z F. słówka na sprawdzian i trochę tu - mam nadzieję - ogarnę. Mamy cudowną pogodę! - dziś krótkie spodenki i sandały! Ale pono idą chłody, niestety. Jeszcze parę wpisów do ściennego kalendarza i odpływam sobie w senek :)

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

zaległości

Wiele wydarzyło się od stycznia, a mi wciąż brakuje czasu, by usiąść do komputera i opisywać rzeczywistość. Teraz mamy już prawie maj. Właściwie rozpoczął nam się majowy weekend - mężu w drugim pokoju pracuje dziś z domu, a ja nadrabiam zaległości w czym się da i mam na dzisiaj całkiem długą listę tzw. tudusów. Hit jest taki, że chłopacy pojechali w sobotę do dziadków i dziadkowie ich tam ogarniają, a mój mąż i ja w sobotę byliśmy ze znajomymi na piwku (ja wino), włóczyliśmy się po mieście jak za studenckich lat i wracaliśmy do domu nocnym autobusem (!). Wczoraj byliśmy na rowerach, potem na lodach, potem w teatrze (!), 
a potem jeszcze na pięknej Mszy św. ze scholą nie-tylko-młodzieżową w centrum Poznania. Dziś wystawiłam faktury, zrobiłam zaległą korektę, wrzuciłam do pralki zimowe kurtki i myślę powoli o obiedzie. 

wtorek, 2 stycznia 2018

noworocznie

Nastał Nowy Rok ze starymi problemami.

Mnie dokucza ręka i wkrótce czeka mnie rezonans. Skończyłam 35 lat i czuję się jednocześnie młodo i staro - dokucza mi bark i kolano. Tęsknię do utraconej pełnej sprawności sprzed kilku zaledwie miesięcy. Wiem już, że o siebie trzeba dbać. Musztarda po obiedzie. Dzisiaj - pewnie za sprawą niżowej pogodu - łapa dokucza mi szczególnie. Przez święta cała diagnostyka mi się opóźniła. Nadal nie przepadam za świętami - czy to się kiedyś zmieni??? Za długo siedzieliśmy na wsi, za długo. Przypłaciłam to złym samopoczuciem i zaległościami we wszystkim. Nie było czasu na posiedzenie i odpoczynek w domowych pieleszach - prosto po spędzonym u znajomych Sylwestrze rzuciliśmy się w wir pracy.