środa, 26 czerwca 2019

Lato...

Upały...
Siedzę przy stole, piję Sommersby z lodem i słucham, jak w sąsiednim pokoju M. pokasłuje. Podczas tych upałów złapała go wirusówka i mężu też się zaraził. Niestety M. nie może się pozbyć uporczywego, nieproduktywnego kaszlu. Wczoraj lekarz go obejrzał, osłuchał i niby jest ok... 

Skończył się rok szkolny. Nasz F. przeszedł do III klasy... Niedawno się rodził, niedawno do przedszkola szedł KLIK, a tu już III klasa go wita... Za to nasz M. od września zaczyna zerówkę w przedszkolu, a za rok wita go I klasa. I to dopiero jest szok...

Chłopaki nauczyły się grać w  D i x i t   i  S a b o t a ż y s t ę   i zadziwia nas to, jak ładnie M. potrafi się w tych grach rozeznać. F. zresztą też... kochani są i kocham ich bardzo... dają nam też w kość. Wychowywanie dwóch chłopaków to jest ciężki kawałek roboty, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Jeśli chce się jako rodzic iść pod prąd, na przekór trendom, temu, co jest modne i temu, jak robią inni - trzeba mierzyć się ze ścianą - każdego dnia. Z rozrzewnieniem patrzę na lata ich wczesnego dzieciństwa zapisane na wirtualnych kartach tego bloga. To był sielanka. Teraz nierzadko jest hardcore...

29 maja odeszła ukochana Babcia mojego męża. Pozostała po niej niemożliwa do zapełnienia pustka, cała masa wspaniałych wspomnień i jej teksty utrwalone już w naszych głowach w formie skrzydlatych słów...

W przyszłym tygodniu wybywamy do dziadków na tydzień, a w połowie lipca - na nasze ukochane Węgry. Oczywiście - jeśli dzieci dostaną do tego czasu tymczasowe dowody osobiste, bo niestety zorientowaliśmy się dosłownie w ostatniej chwili, że będą one potrzebne... Dzięki możliwości zdalnej pracy, którą posiada mój kochany P., możemy wyjechać sobie na tydzień do dziadków i nie będę tam tyrać sama - po 16 mój dear husband będzie osiągalny. Dodatkowo mamy zamiar wyjechać jeszcze w sierpniu nad morze i stamtąd my dear też będzie pracował, bo urlop wykorzysta w lipcu na Węgrzech... Wiec takie są niewątpliwe plusy jego obecnej sytuacji zawodowej... Ja natomiast walczę z procedurą awansu zawodowego. Postanowiłam podejść do egzaminu, ale droga najeżona jest trudnościami. Zaczęłam staż na starych zasadach i problematyczne jest, na jakich zasadach mam zdawać egzamin. Generalnie stoję w opozycji do tego całego systemu i staram się nie angażować emocjonalnie w tę całą sytuację. Zastanawiam się czasami, w którą stronę pociągnie mnie jeszcze życie. Jak śpiewał Leonard, dzisiaj tu, jutro tam ;)

Mój kochany P. rozkręca ciągle swoje działania biznesowe i dumnam wielce z niego, choć to jest krew, pot i łzy. Ale trzymam za niego kciuki za każdym razem i bardzo go wspieram.

Jutro prowadzę ostatnie zajęcia dodatkowe w przedszkolu i zaczyna się prawdziwy urlop. Jeszcze wizyta u notariusza, jeszcze skompletowanie teczki, jeszcze odebranie garnituru i kołdry z pralni, jeszcze to i tamto, ale mam nadzieję, że w piątek będę już wolna jak ptak - spotykam się z dziewczynami. A teraz po prostu idę spaty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz