czwartek, 25 czerwca 2015

dylemat

Wena mnie porzuciła i znów na blogu milcząco, a przecież dzieje się, dzieje.

Powoli kończę przygodę z lekcjami angielskiego na ten rok szkolny. Ciut smutno, ale potrzebujemy też tej przerwy. Lata, lata nam trzeba, a tymczasem od ponad tygodnia jest paskudnie, deszczowo, zimno i wietrznie. Już od kilku rodzinek wypłynęła propozycja kontynuowania współpracy w przyszłym roku, co jest miłe i cieszy.

środa, 3 czerwca 2015

jutro

Jutro wyjeżdżamy na trzy dni i ogrom pakowania jak zwykle nieco mnie przerastawszy. Żyjemy intensywnie i trudno streścić nasze obecne życie w kilku zdaniach, ale z pewnością warto, by po latach tu spojrzeć i wiedzieć, co się działo.

P. zaczął nowa pracę i chyba zadowolony. Ja z pewnością - spadł ze mnie obowiązek odbierania F. z przedszkola. P. kończy o 16:00 i w ciągu pół godziny jest w przedszkolu. Jakie to dla mnie odciążenie i ogromna ulga. Za to rano P. wychodzi już o 7:00, bo zaczyna o 7:30, więc muszę młodego podwieźć do przedszkola w asyście młodszego. Dajemy radę. Mamy auto do dyspozycji, a nawet jeśli nie będziemy mieli, to możemy łazić piechotą. Zresztą, od rana to ja mam akurat jeszcze sporo energii.

Matka po serii zabiegów upiększających - czuję się piękna nawet mimo zbliżającego się wielkimi krokami okresu :)