sobota, 28 lutego 2015

za dwa tygodnie...

Sobotni wieczór, maluchy śpią, a my częściowo po kolacji.

Za nami nielekki tydzień, ale co tam - byle do przodu.

Usunęłam znamię na plecach i mam założone trzy szwy. Ciągnie trochę i swędzi. Za dwa tygodnie wyjęcie szwów i może już będą wyniki badania histpat. Ciut się denerwuję, ale staram się myśleć pozytywnie.

czwartek, 19 lutego 2015

wind of change

Powiało wiatrem zmian, całkiem niespodziewanie. Choć pewności nie ma, czy zmiany będą duże czy małe, to jednak jakieś będą na pewno. Póki co o wszystkim cicho-sza.

Dzieciaki, o dziwo, dość zdrowe, tylko M. męczy kaszlisko. Wokół panują przeziębienia, zapalenia płuc i oskrzeli, no i grypa.

Z uwagi na ferie mam mniej lekcji angielskiego, co jest mi nawet na rękę, bo mogę dokończyć zlecenie. Pierwszą część już wysłałam, a resztę muszę oddać w poniedziałek.

Czekam wiosenki jak kania dżdżu. Chcę zrzucić i chcę, by dzieci zrzuciły zimowe obuwie, kurtki i czapki. Choć, jak w poprzednich latach, pewnie po zimie przyjdzie od razu lato.

Mamy przymusowy dekoder (tv analogowa---> cyfrowa) i obdarzono nas pięćdziesięcioma kanałami plus jeszcze szybszym internetem za cenę niższą jeszcze, niż płaciliśmy. Ciekawe, kto te 50 kanałów będzie oglądał? I kiedy? Bleeeeeee.

Gdy oddam zlecenie, czekają na mnie dwie lekkie lekturki: