sobota, 1 stycznia 2022

Nowy Rok bieży

Mamy oto rok 2022...

Dzieci u dziadków. Wrócą dziś lub jutro...

Ja Sylwestra spędziłam w tym roku wyjątkowo - na kanapie pod kocem :)

Mężu mój pracował, a ja po prostu odpoczywałam. Uzupełniłam braki w garderobie dziecięcej, buszując na wirtualnych zakupach. Oglądałam na youtube dziwne filmiki, pisałam ze znajomymi. Telewizor pozostał cudownie wyłączony. Potem posprzątałam kuchnię, ogarnęłam łazienkę i poszłam spać jak tylko fajerwerki ucichły, czyli ok. godziny 00:30. O 7:30 wrócił P., wykąpał się, zjadł śniadanie, trochę pogadaliśmy i poszedł spać, a ja wstałam. 

Dziś P. ma być jeszcze w P-niu, więc i ja się wybiorę - marzy mi się spacer starówką. Mrozu nie ma, więc może być całkiem przyjemnie... W domu cisza, brakuje naszych Miśków. Choinka cicho gubi igły. Zegar tyka, ciuchy leżą nieogarnięte, ale nie chcę robić hałasu póki P. śpi. Padło więc na uzupełnianie zaległości blogowych w towarzystwie kubka aromatycznej herbaty :)

Święta spędziliśmy na wsi. Wigilia - tradycyjnie z pradziadkami i dziadkami. Pradziadek skończył 97 lat i jest w formie stosownej do swojego wieku... A właściwie jak na swój wiek jest w dobrej formie, lecz wymaga opieki, bo babcia mając sama 88 lat coraz mniej daje radę, a właściwie sama potrzebowałaby pomocy. Gdy tam byłam, to na miarę swoich możliwości starałam się im pomagać, czyli głównie sprzątać na bieżąco co się da. Gotuje mama. Dziwna jest ta nasza rodzina, a jej obecny stan jest dość dołujący. Ja byłam w tej rodzinie jedynym dzieckiem i moje dzieci też są jedynymi dziećmi w rodzinie. Pobyt tam nie nastraja optymistycznie, zwłaszcza w dobie pandemii, o której na co dzień staram się po prostu nie pamiętać, aby zachować zdrowie psychiczne. Powrót do domu powitałam z ulgą, a cały wczorajszy wieczór praktycznie przeleżałam. Od rana myłam okna i ładowałam kolejne pralki z praniem, potem ugotowałam szybki obiad, a gdy P. wyjechał, wyniosłam pranie do suszarni i po prostu odpoczywałam. Było mi cudownie.

Ostatni rok przyniósł rozkwit przyjaźni - to niespodzianka od losu, której się nie spodziewałam. Razem z kilkoma dziewczynami stworzyłyśmy silną grupę wsparcia. Co nas łączy? Wszystkie razem pracowałyśmy w jednym miejscu, jedna z nas wciąż tam pracuje, jedna jest na urlopie macierzyńskiem, pozostałe pracują już gdzie indziej, ale łączy nas niesamowita więź. Mamy swoją wirtualną grupę, na której się wspieramy i rozśmieszamy - jest bosko. Spotkałyśmy się 30 grudnia w niepełnym co prawda składzie, bo część babeczek wyjechała. Było pięknie. No i moje kobitki bardzo mnie zaskoczyły, bo obsypały mnie prezentami urodzinowymi, czego w ogóle się nie spodziewałam. To Ci Baby! Dokładam na zdjęciu książkę od Lubego, laurkę od Synków i piękną bransoletkę od Mamy. Wpadła też pewna sumka od moich Kochanych Dziadków - tę upłynniłam wczoraj na internetowych zakupach - bluzy i spodnie dla chłopaków, dwa sweterki i dwie kiecki dla mnie... :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz