Uwielbiam takie tygodnie, jak ten, który się właśnie kończy. Mąż chodził do pracy na 6 rano, więc wracał do domciu ok 14:30 i spędzaliśmy wspólnie wszystkie popołudnia. W poniedziałek byliśmy na zakupach w Auchan, we wtorek w Leroy, środę spędziliśmy lokalnie (kupiliśmy m.in. zestaw kolędowy), a dziś wybraliśmy się do Poznania, bo mama musiała sobie rtg zęba strzelić. Później wpadliśmy do znajomych i było bardzo miło. Następnie do domku, tato wykąpał dzidziusia (to ksywka naszego synka, choć jest już przecież małym chłopczykiem) i po kolacji uśpił go w mei taiu, podczas gdy mama ciasto na chleb wyrabiała, brak chleba w chlebaku odkrywszy. No a teraz skrobię tego posta dla potomności i oznajmiam, żem szczęśliwa i spełniona. Tak, ja - kura domowa z dwoma fakultetami - jestem absolutnie szczęśliwa, gdy wieczorem kładę się spać koło męża i Kluseczki, od której emanuje ciepło i spokój. Kocham to nasze wspólne spanie i nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy kimać bez Kluseczki. Syn nasz jest niezwykle przytulaśny, rano na dzień dobry tuli się do mnie i to są jedne z najprzyjemniejszych momentów dnia. Jakoś tak okrzepłam jako matka. Mniej już się zastanawiam, co powinnam i muszę, a bardziej kieruję się tym, co czuję i uważam sama za słuszne. Do tego cycuś rządzi u nas nadal i do niego właśnie synunio przytulać się uwielbia. Przy nim zasypia, przy nim się budzi. Przyjdzie czas, to będziemy odzwyczajać. Póki co tak jest nam dobrze.
Nie mogę też nie wspomnieć o moim kochanym Mężu, który haruje siedem dni w tygodniu, abym ja mogła z synuniem w domu przebywać i o jego rozwój troszczyć się po swojemu, bez ingerencji opiekunki i zarzynania się przez cały tydzień, bo to by w weekend łapać oddech. Mój Mąż to wspaniały człowiek. Nie znam lepszego.
A teraz tzw. mytki i do wyrka z książką, którą raczej tylko do poduszki czytam i czasami gdy Klops śpi. Wspaniała lektura. Polecam.

ja tez dwa fakultety mam i wolałabym w domu siedzieć niż do pracy wracać
OdpowiedzUsuń