poniedziałek, 30 stycznia 2012

Lubię taką pogodę...

gdy przymrozi konkretnie, a ciśnienie idzie w górę. Dziś rano -13 było na naszym termometrze zaokiennym - nareszcie przyszła porządna zima. Jeszcze tylko śniegu brakuje, a wyjmiemy sanki, które ostatnio nabyliśmy dla maluszka. Czyste mroźne powietrze, blask słońca, aż żyć się chce! Szkoda, że nie można tak swobodnie na spacery wychodzić w taką pogodę - wczoraj ja wymiękłam już po 15 minutach, choć mój miś był całkiem dziarski:) Teraz śpi, a ja chyba nie oprę się pokusie i wyciągnę się koło niego - obiadu dziś robić nie muszę, bo mąż sporządził naleśniory przed wyjściem do pracy, a niuniek ma obiad ze słoika... Jedyną rysą na tym pięknym popołudniu jest wiercenie wiertarką uskuteczniane przez sąsiadów z klatki obok - mały gdy nie śpi, strasznie się go boi, a na mnie to też działa źle. Ostatnio mało piszę. Pochłania mnie życia treść, a poza tym dostałam po starej znajomości książkę do korekty i codziennie wieczorem dziubię pochylona nad wydrukami. Sama przyjemność:)

3 komentarze:

  1. moja mama z zawodu jest... kolektorem :):) że się tak wyrażę :P tylko w jej czasach to ołówek i linijka. pamiętam jak w książkach znajdowałam jej korekty :)

    Mój młody wrzeszczy na tym mrozie i nie wychodzę z nim bo widzę że mu mróz nie leży. wietrzymy się w domu na balkonie.

    OdpowiedzUsuń
  2. no ładnie... miało być "korektorem" ale T9 chciał inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja kocham to nasze -10 :D bo wreszcie świeci słońce :)

    OdpowiedzUsuń