Zaległości na tym blogu, leży odłogiem, a życie pędzie, pędzi, pędzi....
Przede wszystkim serdecznie pozdrawiam i ściskam mojego kochanego Męża, który zjawi się tu w sobotę dopiero. Kochany, ciesz się spokojem i odpoczywaj.
Za nami nadmorski wyjazd tygodniowy, a teraz jesteśmy na wsi, jemy owoce i warzywa, żrą nas komary, a Frankowski to właściwie tylko owocami żyje, mlekiem i świeżym powietrzem. Z nowości słownikowych:
kapta - kapusta
ajy - okulary
kiaki - kwiatki
nuga - noga
nom - nos
oko - oko :)
apko - jabłko
kako - traktor
oda, ada - woda
pama - mapa
patu - parasol
aka, apka - ałka (Franio ma na nodze, a mama na dekolcie).
I tak dalej, i tak dalej. Nowe sowa pojawiają się z dnia na dzień, co mnie raduje bardzo a bardzo!
Mama zaczytana w "Poradniku dla zielonych rodziców" i w "Dziecku z bliska" - obie przeciekawe.
Dopadają mnie rozterki macierzyństwa. Szukam rozwiązań w "Dziecku z bliska", bo jesteśmy na etapie trudnych emocji, które mojemu synkowi i osobom postronnym życie nieco utrudniają. No ale o tym to kiedy indziej. Teraz mam ochotę pod kołderkę wskoczyć. Pa.
To przemyśleniami po lekturze się podziel :)
OdpowiedzUsuńDziecko z Bliska właśnie czytam, a Zieloni czekają na półce
OdpowiedzUsuńA nad tym morzem to Państwo jakieś foty robili, bo Ciotka A. chętnie by se kiedyś obejrzała :)
OdpowiedzUsuńBuziaki na wieś przesyłam dla całej familii :*****