Nie no muszę się pochwalić - na randce byłam, randce prawdziwej! Niespodziewanie zjawiła się u nas babcia, a my oddelegowani zostaliśmy do wyjścia we dwoje. Cudnie! Co prawda wyjście owo trwało jedynie dwie godziny, ale było naprawdę świetnie. Z powodu ograniczeń czasowych nie uderzyliśmy do Poznania tylko poprzestaliśmy na naszym miasteczku, gdzie parę restauracji jednak jest. Dopiero w trzeciej znaleźliśmy wolny stolik, bo przecież dziś podkoziołek! Z uwagi na mój stan byłam wożona autem i czułam się jak księżniczka. Jadłam pizzę, a mężu sałatkę z rukoli. Potem herbatka pyszna, a wszystko przy dźwiękach imprezy, która była na dole - a tam piosenki naszej "młodości":) Madonna, Michael Jackson, Ace of Base. Fajnie było, naprawdę. Po tych dwóch tygodniach było mi to potrzebne. Niech żyją babcie! Żałuję teraz, że nie chodziliśmy na tańce zanim zaszłam w ciążę. Ale co tam.
A dziś w godzinach wczesnoprzedpołudniowych odwiedzili nas wujostwo męża mojego i dostałam piękny bukiet tulipanów. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam dostawać kwiaty!!! A potem jeszcze dwie godziny drzemałam sobie, a chłopcy się bawili. Ogólnie: dzień na szóstkę:)
No to też dostałaś dzisiaj tulipany! Co za zbieg okoliczności! Cieszę się, że się trochę oderwałaś. Randki są fajowe! :*
OdpowiedzUsuńsuper :-)
OdpowiedzUsuńCudownie :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuń