Trzej mężczyźni mojego życia już śpią i ja tez zaraz dołączę do nich. Była obietnica dana sobie, aby iść wcześniej spać, ale jak to zrobić, skoro tylko teraz jest czas, aby cokolwiek zrobić dla siebie i nie tylko. Czytam książkę o BLW i zastanawiam się, czy to dla mnie - dla nas. Koleżanka polecała gryzaki do owoców - sprawdzam opinie, oglądam jakie są. Młody przetarł kapcie na paluchach - kupiłam nowe plus kalosze, bo wyrósł i trampki, bo nie ma. Wszystko przyjdzie w jednej paczce. Wyszukanie sprzedawcy, który miałby te wszystkie gadżety w swoim asortymencie zajęło mi chwilę, zwłaszcza że kapcie akceptuję tylko z Befado - odkąd młody miał obuwie tej firmy po raz pierwszy na nogach, pozostajemy im wierni. Wszelkie skoki w bok od tej firmy i tak udowadniały jej niezawodność. Co prawda młody biega teraz w tzw. przez nas skarpetkokapciach, ale na przejście piwnicą do cioci musi mieć coś mocniejszego, no i zdarza się też sytuacja awaryjna.
Za nami kolejny dzień. Znów trzy godzinki na świeżym powietrzu. Spotkanie z dwoma znajomymi i mieszane uczucia w stosunku do pierwszej (ma maluszka w wieku M. i oddaje go od poniedziałku na 10 h do żłobka, bo wraca do pracy - świadomie i dobrowolnie rezygnuje z sześciu kolejnych miesięcy urlopu macierzyńskiego, rodzicielskiego czy jak zwał tak zwał) i wielka radość, bo pod sercem drugiej koleżanki zamieszkał maleńki, bardzo maleńki jeszcze lokator. Ach...:)
A ja lecę otulić ramionami mojego Smerfa. Nie oddałabym kolejnych sześciu miesięcy z nim za żadną, absolutnie żadną pracę. On mnie potrzebuje, ja jestem jego całym światem. A ja potrzebuję jego - jego uśmiechów, małych rączek, buźki spragnionej mleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz