Trochę tu pozmieniałam, zrobiło się ciut wiosennie i jakoś tak - inaczej.
Dla kogo piszę? Nie zależy mi na polubieniach, na klikach znajomych czy nieznajomych. Nieliczne bliskie osoby wiedzą, że skrobię coś wirtualnie od czasu do czasu. Piszę dla siebie, bo czuję, że życie przelatuje mi czasami między palcami. Zapominam to, tamto. Emocje, które mną targały. Weekendy, wieczory, ranki. Z ponad trzech lat mojego starszego syna wiele umknęłoby mojej kulawej pamięci. Ale - są zapiski. Cieszę się z nich. Za parę dni mój młodszy skończy pół roku. Ile będę po latach pamiętać z tych pierwszych sześciu miesięcy jego życia? Było zmęczenie, radość, satysfakcja... Trochę wyrzeczeń i mnóstwo radości. Dużo się wydarzyło, a jednocześnie te dni zlewają się w jedno. Dzięki blogowi ocalę ich małą część od zapomnienia. Więc warto pisać. Nie wyobrażam sobie pisać, jak jeszcze dziesięć lat wstecz, pamiętnika w tradycyjnej formie. Mam chyba z dziesięć grubych zeszytów - wystarczy. Za to chętnie grzebię w moim blogowym archiwum. Czytam, unoszę brwi, uśmiecham się. Tego nie pamiętałam, tamtego też nie. Bo pamięć ludzka ułomna jest i już. Nie publikuję zdjęć, bo czuję, że naruszałyby prywatność mojej rodziny. Wiem też, że moi chłopacy na pewno nie życzyliby sobie tego - ci dwaj najmłodsi nawet nie mają szansy wypowiedzieć się na ten temat. Więc jeśli mimo niemedialności tego bloga zatrzymujesz się tu od czasu do czasu, drogi Czytelniku, to jest mi miło, że dzielisz ze mną ten mały zapisany fragment istnienia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz