poniedziałek, 30 czerwca 2014

chorzyśmy

Chorzyśmy i źle nam, choć rodzinnie, a więc dobrze... Młodszy już ma antybiotyk, bo miał dziś rano lekkie zmiany osłuchowe (błyskawicznie to poszło - pochorował się w piątek, jest biedulek na maksa, kaszleć dobrze nie umie przez wiotką krtań i taki słaby, że płacze jakby był na słabych bateriach), starszy jeszcze leczony alternatywnie, ale antybiotyk już w odwodzie, ojciec zagęgany, matka głos straciła... Ojciec na szczęście do środy na L4, bo nie wiem, jak by to było.

Mój Mąż to złoto, złoto!!!

Już 23:00 nam się zbliża. Chlebek właśnie się upiekł, więc idę go wytrząsnąć na ręcznik i do wyrka.

1 komentarz: