Jesteśmy od czwartku u rodziców na wsi, a jutro wracamy do siebie. Wszyscy zasmarkani, a najbardziej niespełna dziesięciomiesięczny M. Ma potężny katar, do tego strasznie ropiejące oczka, które zakrapiam Tobrexem otrzymanym od lekarza niedawno, gdy oczy ropiały F. Zdaje się, że od F. wyszła ta zaraza, bo on chyba po zapaleniu ucha majowym nie doszedł jeszcze do siebie - kaszel i katar nawracają. Chwilowo pomogły leki na alergię, ale dziadostwo wraca jak bumerang, a do tego i my się rozłożyliśmy, więc wnioskujemy, że to nie alergia jednak. Już raz była taka sytuacja, że katar i kaszel mu nawracały i w końcu wszystko skończyło się, jak przyjął antybiotyk. Już wzięłam na klatę fakt, że pewnych rzeczy nie przeskoczę, np. tego, że będzie jednak brał antybiotyki, ten mój wychuchany zdrowy jak koń syneczek, który do trzeciego roku życia nie wziął ani jednego antybiotyku. Trzecie urodziny minęły i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczął chorować, choć do przedszkola nie chodził. No i cóż, takie życie.
W rodzinie (mama i babcia) znów jestem prześladowana za długie karmienie piersią, za to że butelki na noc nie chcę dać i nie ukrywam, że przykro mi jest, gdy słyszę, że usypiamy go na siłę, gdy jest głodny i różne tego typu bzdury. Mężu mówi, że im bardziej ktoś stara się obrzydzić mu Nową Prawicę, tym bardziej chce mu się na nią głosować. Otóż podobnie jest z KP. Im bardziej będę szykanowana, tym bardziej będę się w tym karmieniu rozsmakowywać i je kontynuować. Ot, duch przekory, potrzeba pójścia pod prąd. Ale przede wszystkim - wiedza na temat KP, której starszemu pokoleniu najwyraźniej brakuje. Oj tak, krowie mleko plus kasza manna - oto recepta na wspaniałe karmienie dziecka. Do tego łóżeczko, samodzielne zasypianie przy ulubionym misiu, broń Boże z mamą - dziecko swoje miejsce znać wszak musi. A jeśli dziecko ci się budzi? Samaś winna matko. Po pierwsze, nie dajesz butli, a butla równa się od razu przespana noc (hehe). Po drugie, widocznie jesteś nieudolna, niezorganizowana, nieumiejąca dorównać tym matkom sprzed lat, które nie dość, że wstawały o piątej rano i prały zasikane i zaqupane tetry, to jeszcze nie śmiały narzekać. I dzieci im spały od razu w nocy, a co. Jeszcze w łonie matki przesypiały noce, co ja gadam, jeszcze w krainie dzieci jak były, to już spały w nocy. Przepraszam za sarkazm wieczorny, alem jakaś zła i aż wyrzuty sumienia normalnie mam czasami, że za mało się cieszę tym stanem rzeczy, który jest: że choć zasmarkane okrutnie i pojękujące z tego tytułu (młodszy) albo też zasmarkane i do tego pyskate, żadnych poleceń czy próśb spełniać niechcące (starszy), to jednak moje, pod sercem wynoszone, od Boga dane, owoc miłości.
Niniejszym kończę, bo jeszcze gardło przepłukać trza mleczkiem pszczelim i do wyra. Poprzednia noc to była chyba najtrudniejsza z nocy w ostatnich miesiącach. Ta, co idzie, lżejsza pewnie nie będzie, bo dziecię zapchane, budzące się co i rusz. Nosić trzeba dziesięciokilowca, mój kręgosłup i całe jestestwo mówią: nie:) Ale noszę, kołyszę, zawijam w kocyk układam na poduszce, aby wyżej było, do cyca przystawiam i marzę, że już w domu własnym jestem, w swoim wyrku. Dobrej nocy.
:D
OdpowiedzUsuńhttp://dziecisawazne.pl/porady-na-temat-zywienia-dzieci-rodem-z-prl-u/
Buziole!