Godzina prawie trzynasta. Starszy w przedszkolu. Młodszy śpi na balkonie. Mężu gotuje sobie obiad. Ja właśnie zjadłam resztki wczorajszego i za chwilę rozpocznę żmudny proces pakowania. Szczerze tego nie lubię, bo przytłacza mnie liczba rzeczy, które muszę zabrać. Choć mam listę kontrolną, bo bez niej ani rusz, to i tak wiem, że czegoś na bank nie wezmę.
Dziś od rana zamieszanie. Na szczęście tata dziś w domu. Rano wszyscy w auto. Ja do kościoła do spowiedzi. Reszta do przedszkola. Potem tata z M. po mnie do kościoła. Potem Ja, mężu i M. do domu. W domu byłam chwilę i heja do przedszkola na zajęcia z szachów, bo miałam zaległe z powodu jasełek. Potem ja do Piotra i Pawła po składniki na kutię. Drogi to interes, ale chcę mieć swój ekowkład w wigilijne dzieło:) Jednak jako wielbicielka kasz, a wróg pszenicy, zdecydowałam się na kutię nie z pszenicą, lecz z pęczakiem. Przepis tutaj - KLIK.

Wszystkim, którzy rzucają tu oczkiem życzę spokojnych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.
Zostawiam Was z moją ukochaną - od zeszłego roku - świąteczną pieśnią. Gdy śpiewa ją nasz zespół w kościele, to ja unoszę się nad ziemią...:) Cały rok czekałam i w niedzielę na mszy o 21 się doczekałam...:) Tutaj przepiękne wykonanie Ingi Ochinean...
"Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy..."
OdpowiedzUsuńTen dzień jest tuż tuż, więc życzę Wam pogodnych Świąt, spędzonych razem! Pozdrowienia!
Ania Marny Puch