Noworocznie!
Święta nawet mnie zaskoczyły w tym roku.
Uwaga: dzieci nie były kaszlące ani smarkające - czy to możliwe? Co prawda M. w drugie czy pierwsze święto (już sama nie wiem, a na ustalanie faktów szkoda mi czasu) dwa razy elegancko sobie zwymiotował, a biegunka ciągnie mu się aż do teraz, ale nie było kaszlu, rzężenia, smarków, zapchanych nosów. Sama w to nie wierzę.
F. od momentu, gdy przeszedł ospę we wrześniu, jest zdrowy. Po drodze zaliczył bodaj w listopadzie małą jelitówkę, a poza tym jest ok i ciężko mi w to uwierzyć. Może to Immunorofina, może tran, może aktywność fizyczna w postaci basenu, a może po prostu wiek magiczny sześciu lat, który sprawia, że dziecko już nie jest chore non stop, jak drzewiej bywało.
W czasie świąt postawiłam w tym roku na spanie. Chodziłam z dziećmi wcześniej spać i w końcu nadrobiłam zaległości w spaniu, a więc dzięki temu ciut odpoczęłam. Aczkolwiek nic nie równa się ze spaniem we własnym wyrku i z pobytem we własnym domku - domku mój, kocham Cię i jest mi tutaj cudownie.
Ta jelitówka M. chyba udzieliła się mnie, bo od wczoraj szwankuje mi żołąd i męczy mnie biegunka. Rano byłam w robocie, ale odwołałam swoje zobowiązania popołudniowe - trudno.
Przysnęłam i już późne popołudnie. Mężu odebrał dzieciaczki. Za chwilę tu będą i jadę z F. na basen - już mi chyba lepiej - mam nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz