czwartek, 21 listopada 2013

chrzciny - raport zaległy

Miesiąc temu ochrzciliśmy M. Decyzja zapadła błyskawicznie, wybrana przez nas knajpa dysponowała wolnymi miejscami, więc szybko powiadomiliśmy gości i już. Razem z naszym synkiem ochrzczonych było czworo dzieci, m.in. Samanta...:) 

Sama msza  i ceremonia poprowadzone z klasą, a impreza udana, choć sami nieźle się nalataliśmy, bo między 17 a 19 to godzina brzuszkowych problemów M. Wtedy najchętniej ląduje przy maminej piersi, ciasno zawinięty w rożek, przy świetle małej lampki. A obiad w restauracji zaczęliśmy w okolicach właśnie godz. 17. W restauracji głośno, bo mimo że byliśmy oddzieleni parawanem, to i tak było sporo innych gości, do tego jasno, dużo ludzi dookoła itd. M. z cyca w związku z powyższym za bardzo nie chciał pić - musiałam z nim siedzieć w korytarzyku koło kibelków - tam był przewijak i trochę miejsca na krzesło. Tam też było trochę ciszej i młody był się w stanie trochę napić. Ale ogólnie ojciec był zalatany, a matka zalatana i spocona. Na szczęście szwagier i kuzynki męża zajęły się F. - wyszli z nim na plac zabaw itp. Żarcia oczywiście zamówiliśmy za dużo, ale co zrobić. Lepiej za dużo niż za mało. Było ciasto i tort. Dużo jedzenia wydaliśmy gościom do domu. Ogólnie żarełko było przepyszne.

Pogoda była piękna i słoneczna, więc zakupiony przeze mnie strój - dziergane portki i sweterek - okazał się dużo za ciepły. Ostatecznie młody skończył na imprezie w białych rajstopach i bodziaku. Był to czas złotej polskiej jesieni. Gdybyśmy chrzcili teraz, już nie byłoby tak ładnie.

Absolutnie rozczulili mnie moi dziadkowie, którzy sprezentowali M. tort z pieluch - najładniejszy, jaki w życiu widziałam. Zamówili go u znajomego dziewczęcia. Stoi wciąż na szafie na górze i żal mi go rozpakować, ale trzeba sprawdzić, jaki rozmiar mają te pieluchy, żeby w odpowiednim momencie je rozpakować.

Maluszek całą mszę przespał, obudził się na samą ceremonię, a gdy ksiądz polał go wodą, nawet nie miauknął. Było uroczyście i miło.

2 komentarze:

  1. takie imprezy z maluszkami zawsze zabiegane..my niedawno roczek mieliśmy i też więcej zaaferowani B. byliśmy niż gośćmi :) ale dobrze, że Wasza uroczystość się udała i tort z pieluch rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mnie nie było. Torcik faktycznie cudnie się prezentuje :)
    Co tam u Was?

    OdpowiedzUsuń