czwartek, 15 grudnia 2011

Szybko, szybko...

donoszę, że po sobotniej wizycie u znajomych, gdzie gościł tez półtoraroczny maluch, Franio załapał wirusa i ja też niestety, choć ja chyba od pewnego dorosłego.Są więc gluty, odciąganie "frajdą", a od przedwczoraj nawet kaszel, choć ten ustał i dziś jakoś tak zanikł. Mimo to jedziemy dziś na 16:15 do pediatry aby osłuchała F. Naszej lekarki dziś nie ma i jest jakaś w zastępstwie, czego ciut się obawiam, ale co tam. Mintaj już się beztłuszczowo usmażył w piekarniku, ziemniaki ugotowane, marchewka starta, tobołeczek śpi od pół godziny, a za niecałą godzinkę będzie mężu. Tak się przedstawia stan na godzinę 13:38:)

2 komentarze: