środa, 7 grudnia 2011

Bardziej domowo...

jakoś się u nas zrobiło - w dużym pokoju zamieszkał dębowy kredens, sofa i fotel, których to mebli wyzbyła się moja ciocia, a my z pocałowaniem ręki sobie je wzięliśmy. Przyjechały dziś o siódmej rano. Kilka kombinacji z ustawieniem, ścierki i płyny poszły w ruch i oto siedzę na kanapie, podziwiam kredens pusty jeszcze i myślę, co gdzie ulokujemy, choć z dzidziem będzie to trudne:) Póki co ów dzidź śpi sobie smacznie, a ja planuję dzień. Ojciec do pracy wybył niedawno, a przed nami - synem i mamcią - ok. dziewięciogodzinna (jak dobrze pójdzie) przestrzeń czasowa, która wypełnimy spacerem, zabawą, jedzeniem i czytaniem książek... Dobrze jest mieć w końcu jakieś meble, bo kartony z książkami w drugim pokoju aż się proszą o wypakowanie. Zapomniałam już, jakie książki posiadamy w naszym księgozbiorze. Mam też w owych kartonach mnóstwo pierdołków zapomnianych już zupełnie i czasami jak się nas coś natknę, to zdziwienie mnie ogarnia i zaskoczenie. Można bez nich żyć, więc może warto byłoby się ich pozbyć? No ale: to pamiątka, tamto też cenne itp. W ten sposób budujemy wokół siebie sieć szpargałów, klamotów, bibelotów, kurzozbieraczy... Lecę kawkę zbożową zalać i chwilą ciszy się jeszcze rozkoszować, bo gdy dzidź się zbudzi, to już cała jestem jego. I czerpię przyjemność z tego!:)

1 komentarz:

  1. Ja lubię odgracać stare rzeczy i jak się robi luźno znów zapełniam kawałki pamiątkami :) i znów odgracam...

    OdpowiedzUsuń