Minął miesiąc totalnej posuchy blogowej, ale starałam się do niczego nie zmuszać. W końcu odczułam potrzebę pisania. Co u nas? Pochłaniało nas życie, codzienność, obowiązki i przyjemności. Franio chodzi po domu i powtarza "mamamamamamama". Na zmianę z "bababababa". Nasiadówki na nocniku rzadko przynoszą porażające efekty. Sporadycznie udaje nam się złapać siku, ale kupy - prawie nigdy, mimo uważnej obserwacji kiedy jest kupa i sadzania na klopik w tych właśnie godzinach.
Leczę zęby u fajnej dentystki. Mówi "A teraz seloko pysiacek, selooooko" albo "To wiertło to Maja, a to wietrło to Gucio. Dzieci wolą Gucia, bo Gucio śmiesznie pierdzi". Jeśli ktoś z Poznania i okolic szuka dentystki z dobrym podejściem do dzieci, to mogę dać namiary.
Ciągle karmię, choć byłam w ostatnim miesiącu tak wykończona, niedospana i wypompowana, że przerzuciłam się na karmienie tylko wieczorem i w nocy. No i rano też troszkę, choć rano nic w tych cycach po nocy nie ma. Grunt, że wyeliminowałam karmienia dzienne i choć smutek był - bardziej u mnie, bo F szybko się przyzwyczaił - to fizycznie poczułam się lepiej. Żal serce ściska, jak myślę, że mam dziecku odebrać tego cycusia, do którego on się tak słodko przytula wieczorem. Taki duży już ten mój chłopak, ale przy cycusiu jego oczka mają taki sam wyraz jak wtedy, gdy był maleńki. Na dniach mój Misio skończy 16 miesięcy...
Wsparcie laktacyjne - to mi chodzi po głowie od dawna. Ja miałam i nadal mam kiepskie wsparcie laktacyjne w mojej rodzinie. Właściwie to nie mam go wcale i gratuluję sobie serdecznie, że mimo to już tak długo karmię. Przy każdej wizycie u bliższej rodziny wysłuchuję, że muszę, powinnam odstawić. Niby mnie to nie rusza, ale gdzieś w głębi taki brak wsparcia boli. Chciałabym te moje kiepskie doświadczenia przekuć na coś dobrego. Może kiedyś założę jakąś grupę wsparcia matek karmiących? Może zostanę doulą? Bo doradcą laktacyjnym chyba nie - sprawdzałam kiedyś kursy i żeby uczestniczyć, trzeba być pielęgniarką albo położną.
Prałam mózg jednej ciężarnej koleżance - opowiadałam o karmieniu, jak ważny jest spokój, jak cudnie jest z dzieckiem. Ona na to: "Jak ty tak opowiadasz, to bije od ciebie taki spokój, powinnaś zostać doradcą albo założyć jakąś organizację". Ta koleżanka urodziła półtora miesiąca temu. Piszę do niej smsa jak tam, co słychać, jak się przydaje poduszka do karmnienia. Ona mi odpisuje, że przydaje się, ale chyba już niedługo, bo z jej karmieniem kiepsko. Pytam siebie: dlaczego? Co się stało, że niespełna trzydziestoletnia mama, która pięknie urodziła trzykilowego chłopca i miała książkowy nawał pokarmu (mój nawał minął niepostrzeżenie - dziecko wszystko spiło na bieżąco) stawierdza po zaledwie miesiącu, że z jej karmieniem kiepsko? Zaytałam smsowo co się dzieje z tym karmieniem, ale odpowiedzi nie dostałam, a narzucać się nie chciałam. Mogę jedynie przypuszczać, że ten kryzys laktacyjny może mieć związek z przyjazdem na jakiś czas mamy tej koleżanki. A nasze mamy o laktacji to wiedzą mało lub jeszcze mniej. Ale meandry maminej psychiki są tak zawiłe, że nawet nie wiemy, co tak naprawdę wpływa na naszą laktację. Wystarczy spojrzenie i tekst "oj, on głodny chyba". Więc na wszelki wypadek taka początkująca karmicielka powinna być otoczona tylko miłością i spokojem... Teraz nastrajam pozytywnie kolejną koleżankę-ciężarówkę. Zobaczymy, co wyjdzie z jej karmienia... póki co jest bardzo na tak, mimo, że teściowa kazała jej do szpitala zabrać paczkę mleka modyfikowanego, bo dziecko będzie głodne!!! :))) Z ciekawszych rzeczy, to od nikogo innego, jak od własnej mamy dowiedziałam się ostatnio, że to, że moje dziecko do dzisiaj budzi się w nocy, to po prostu moja wina. Dlaczego? W skrócie można to ująć tak: bo nie dostawał od pewnego momentu butelki z kaszką do łóżeczka na noc. Takie informacje też bolą, ale staram się, aby przepływały gdzieś po wierzchu mojej psychiki. Dyskusja nie ma sensu - to akurat wiem od dawna.
Późno już, a chłopiec od rana będzie nas po buziach klepał. Zapraszam męża do spania.
Mam podobne marzenia i zmierzam w kierunku ich realizacji :D Jestem zarobiona z mlekiem po pachy, a w Warszawie rozpoczął działalność bank mleka i będę się dowiadywać jak oddawać swoje mleko tam, czy w ogóle mogę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za maila - odpiszę - obiecuję :D