środa, 27 sierpnia 2014

it rocks!

Dziecię śpi, starszak w przedszkolu, F16 latają, pralka odwala swoją żmudną robotę, ja popijam kawę - poranny standard, chciałoby się rzec. Miły ten standard, lubię takie momenty w ciągu dnia, kiedy na ten krótki moment mam chwilę tylko dla siebie.

Zaprawiłam właśnie jeden (!) słoiczek dżemu aroniowo-malinowo-truskawkowego. Przywiozłam ciut aronii od pradziadków, w sam raz na jeden słoiczek i pełną miseczkę do bieżącego spożycia. Przywiozłam też trochę owoców bzu czarnego, z taką myślą, aby zrobić z nich syrop dla dzieciaczków na zimę, ale owoce lewitują na balkonie od niedzieli i nie wiem, czy się jeszcze nadadzą. Jestem wieczorami tak nieprzytomna, że o 22:30 śpię już smacznie i o jakichkolwiek zaprawach zapomnieć mogę. Gdy dzieciaki zasną, jem kolację i w kimono. Robienie obiadów na drugi dzień spada na lubego. Radzi sobie z tym świetnie - dziś brązowy ryż, kotlety z kapusty i surówka z ekomarchewki. Niech żyją mężowie w kuchni działający! Marzą mi się na jutrzejsze śniadanie gryczane placki bananowe z tym dżemikiem domowym, ale pewnikiem dziś wieczorem już by je trzeba przysmażyć. Przepis cudowny ze smakoterapii, jeśli chcecie, to zróbcie klik :)

Uwielbiam te dni, gdy luby mój pracuje do 16:30 i jest w domku już o 17. Dziś umówiłam się na 17:15 z sąsiadką na mały babski wypad do outletu. Pewnie nic nie kupię, ale co sobie połażę, to moje :P

M. gada radośnie: tatatatata, pupa pupa pupa, mamamama i kilka innych bliżej nieokreślonych tworów dźwiękowych. Zawzięcie pokazuje palcem wskazującym na wszystko dookoła. Drze papciola, że chce na ręce, a gdy jest na rękach, wyrywa się jak dziki do rzeczy, których z podłogi dotknąć nie sposób. Na naszą komendę: M. pupa! podnosi tyłek do góry i przyjmuje pozycję czworaczą:) Staramy się jak najwięcej zachęcać go do podnoszenia ciężkiego pupska, żeby szybciej zaczął raczkować miglanc mały.

A gdy zmęczony pełzaniem i turlaniem leży przy cycu i zrelaksowany odpływa w przedpołudniową drzemkę, myślę, jak człowiek jako istota niedaleko odszedł od swoich praprzodków. Żal mi dzieci pozbawionych przedwcześnie maminego cyca. Poza oczywistymi (nie dla wszystkich) zdrowotnymi aspektami karmienia piersią, wierzę głęboko w jego pozytywne długofalowe działanie, w zbawczą moc maminego uścisku, w akceptującą moc przytulania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz