Mój mąż i synek mają takie wieczorny rytuał: po tym jak mąż kąpie synka i przebiera go w piżamkę, włącza komputer i razem tańczą (Franio na rękach u taty, odwrócony twarzą do świata). Nasz maluszek bardzo lubi te wieczorne momenty i szalenie zabawne jest obserwowanie jego śmiesznych minek. Często słuchają reggae, bo tata bardzo reggae lubi. Właśnie są w trakcie takiego wieczornego tańca (tym razem Michael Jackson, kochany Mikey, odszedł na parę dni przed naszym ślubem), a ja patrzę sobie na tych dwóch mężczyzn mojego życia i tak myślę, że to właśnie jest szczęście, pure hapiness, chciałoby się rzec. Patrzę sobie na mojego kochanego męża, którego 5 lat temu pokochałam miłością ogromną i studencką, patrzę na tego maluszka, który jest wierną kopią swojego taty i wiem, że to właśnie jest szczęście! A ten nasz maluszek - jakie będzie miał życie? Czy będzie szczęśliwy? Czy znajdzie prawdziwą Miłość - jak jego rodzice? Takie pytania pewnie zadaje sobie każda mama. Teraz jednak porzucam te rozmyślania i dalej zachwycam się moją dwójcą:)
PS Dziś nasz synek kończy pół roku!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz