sobota, 4 sierpnia 2012

dwadzieścia pięknych miesięcy

Przez przypadek wyszło, że światowy Tydzień Karmienia Piersią był tygodniem, w którym przestałam karmić. Od pewnego czasu czułam, że koniec nieuchronnie się zbliża. Zwłaszcza noce i poranki należały do trudnych. Po ciężkiej nocy, gdy F. budził się kilka razy, czułam się wyssana do granic możliwości. Teoretycznie w ciągu dnia już nie karmiłam (tylko wieczorem i w nocy), ale często zdarzało się, że F. marudzeniem i wieszaniem się na moim dekolcie wyprosił cycusia, no bo jak inaczej?:) Nadszedł kres moich możliwości, czułam, że już dłużej nie dam rady. Odstawienie z różnych przyczyn nastąpiło dosłownie z dnia na dzień. Pierwsza noc była ciężka, potem było już z górki. Mały zniósł to dobrze, choć o cycusiu nie zapomniał, o nie. Prawie codziennie przychodzi do mnie, głaszcze cycusia i mówi "cicio". Tylko tyle i aż tyle.

W ciągu tygodnia codziennie dostawał rano mleko i spaliśmy do 9-9:30. Potem w ciągu dnia nie szedł już spać. Późnym popołudniem wychodziliśmy na plac zabaw, skąd ok 19:30 zgarniał nas tata, kąpał małego, ja robiłam mu butlę, dziecię dostawało butlę i szło spaty. Wieczory mąż i ja mieliśmy dla siebie. Szybko ten tydzień przeleciał, a ja sama dziwiłam się, jak lekko zniosłam nasze cyckowe rozstanie. Do wczoraj.

Wczoraj od rana nie czułam się dobrze. Dokuczał mi ucisk w klatce piersiowej, a do tego ohydna niżowa pogoda. Maluch wstał wyjątkowo o siódmej, nie było więc szans, aby wytrzymał do wieczora bez drzemki. Gdy położyłam go ok. drugiej, zjadłam obiad i zasiadłam przed kompem, zaczęłam podczytywać ulubione blogi i w końcu w którymś momencie puściłam ryksę. Sama się zdziwiłam, bo należę do osób, które płaczą raz na ruski rok albo i rzadziej, ale ten płacz był mi potrzebny. Siedziałam i wypłakiwałam z siebie żal za tymi dwudziestoma miesiącami, które się skończyły. Czułam się niepotrzebna i bezużyteczna. Czułam się pozbawiona życia - w końcu przez ponad półtora roku dostarczałam sobie codziennie dawkę endorfin, prolaktyny i oksytocyny. Czuję się jak po odstawieniu dragów i myślę, że wczoraj otarłam się o stan depresyjny.

Płacząc, marzyłam, aby znów móc go nakarmić, aby móc go przytulić do cycusia, aby objął mnie małą rączką, abym mogła głaskać go po główce, abyśmy mogli trwać tak przytuleni. Wiedziałam, że gdybym to zrobiła, to na marne poszłoby kilka ostatnich dni, ale nie było rzeczy, której bym bardziej nie chciała. Chciałam, aby znów był moim małym dzidziusiem, moim małym chłopcem. Karmienie zawsze dawało mi odczucie, że mam w domu maleństwo, było przedłużeniem ciąży, linią łączącą "teraz" i "kiedyś". Kiedyś - w innym mieszkaniu, kiedyś - dwa lata wstecz, kiedyś - gdy mój synek był maleńki, kiedyś - gdy zaczęłam moją przygodę z macierzyństwem. Mój syn był drugą po moim mężu osobą, która pokochała mnie bezwarunkowo. Uwielbiałam naszą celebrację bliskości, uwielbiałam to wspólne trwanie z akceptującym uścisku, na przekór wszystkim naokoło, którzy uważali mnie za narwaną. Podczas karmienia byliśmy dla siebie całym światem. Wierzę, że te wspólne chwile dadzą mu w przyszłości niezachwianą pewność, że jest wartościowym i godnym miłości człowiekiem.

Wypłakałam z siebie żal, smutek, rozdarcie. Poczułam ulgę i zrobiło się lepiej, choć nie jest łatwo. Są plusy nowej sytuacji. Przesypiamy noce. Wczoraj z przyjaciółką piłam wódkę. Mogę wyjść wieczorem z domu, bo nie jestem już jedyną osobą, która może uspokoić Frania cycem, gdy się obudzi. Będę mogła w końcu oddać krew. Są plusy, są. Mimo to nie jest mi łatwo. Przez dwadzieścia miesięcy byłam mamą karmiącą. Inni mówią: podziwiam cię, ja bym tak długo nie dała rady, karmiłaś długo, karmiłaś za długo... A mi łzy się w oczach zbierają, bo tak bardzo mi żal, że te chwile już się skończyły...

PS Od wczoraj koi mnie ta melodia

6 komentarzy:

  1. Przytulam Cię mocno :* Jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście się spłakałam...

      Usuń
    2. Miałam podobne odczucia po odstawieniu BB, popłakałam na początku, ale potem było naprawdę ok. Widzę, że nasze noce podobne do Waszych, też mnóstwo pobudek. Na razie nie rezygnuję z karmienia, bo boję się tego smutku po zakończeniu

      Usuń
  2. wzruszający post ... obecnie nie wyobrażam sobie żeby moja mała przestała ssać cycuś, co będzie czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje Maleństwo ma 4 miesiące, oczywiście cały czas na Cycusiu i nie zamierzam odstawić go do osiemnastki :) Eh, cieszę się tym co jest teraz i nie myślę, że kiedyś to się skończy. Wzruszyłam się czytając Twój post..

    OdpowiedzUsuń