czwartek, 26 września 2013

krótko

Po nocnych atrakcjach matka zaliczyła już dziś drzemkę regenerującą. Mam jeszcze ten komfort, że mężu ostatni dzień jest w domu. Od jutra wraca do pracy, a ja zostaję sama z dwójką i jestem bardzo ciekawa, jak ogarniemy temat. M. w dzień śpi w miarę, gorzej w nocy. Pobudki co godzinę, wiszenie na cyckach, bolący brzuszek, masowanie, tulenie. Cudna jest ta mała istotka, a nieprzespane noce nie są już dla mnie taką katorgą jak przy pierwszym dziecku. Wiem, ze trzeba to przeżyć i cieszę się, że karmię cyckiem. Wiem, że ten czas tak szybko minie i dziecię w mig stanie się duże. Aktualnie śpię z maluchem w drugim pokoju, bo najpierw F. był chory (kaszle jeszcze okropnie), a teraz rozłożyło ojca rodziny. Mam nadzieję, że M. i ja się nie zainfekujemy.

Od dwóch dni także wielki smutek u nas. Zginął w wypadku nasz kolega. Zostawił żonę z dwójką dzieci. Choć znaliśmy się krótko, zdążyliśmy poznać go jako wspaniałego, ciepłego i mądrego człowieka. Nie mówimy mu "żegnaj", lecz "do zobaczenia", choć trudno uwierzyć w jakiś sens odchodzenia tak młodych i potrzebnych tu na ziemi ludzi jak on...

1 komentarz:

  1. Cieszcie się wspólnymi chwilami <3 dzieci tak szybko rosną !

    Wyrazy współczucia :( ciężko zrozumieć dlaczego Bóg zabiera Młodego męża, ojca do siebie :(

    OdpowiedzUsuń