niedziela, 1 września 2013

niedzielnie

Dziś niedziela, myślę, że ostatnia niedziela w starym składzie. Jutro do lekarza i on zadecyduje, jaki będzie dalszy tok działań - czy zostanę w szpitalu już jutro, a może dopiero we wtorek lub środę? Mam nadzieję, że nie będzie chciał czekać do weekendu.

Babcia w kuchni gotuje obiad. Biedaczka, nie doczekała się rozwiązania, choć goniła mnie po spacerach i dzielnie zapewniała porcję ruchu, bo przecież na pewno od tego urodzę przed terminem. I wszystko to na nic! :P

Wkrótce pojawi się dziadek, a po obiedzie mężu i ja mamy udać się na spacer, abym miała porcję ruchu:D A ja od samego początku gdzieś intuicyjnie czułam, że i tę ciążę przenoszę. Przeczuwam kolejne wywołanie porodu i cesarkę w nadchodzącym tygodniu. Zobaczymy.

Mój F. czuje pismo nosem - wie, że coś się dzieje, że coś się szykuje, a mianowicie zmiana. Czuje się zagrożony i prawie na krok mnie nie odstępuje. Mama, mamka, mamuleńka. Z mamą zasypia, z mamą zostaje, gdy tata idzie mu rano zrobić mleko, do mamy musi się tulić, z mamą iść za rączkę, iść siusiu i tak dalej. Myślę, że jego niesygnalizowanie potrzeb też ma związek ze zmianą zyciową, która się szykuje. Tak to już jest. Opowiadałam mu ostatnio, że jak będzie z nami dzidziuś, to mama będzie się musiała nim zajmować, zmieniać pieluchy, że będziemy wozić go wózkiem i że mama może mieć trochę mniej czasu dla F. A F na to: Chces tu być z mamą bez dzidziusia.

Dziadek przybył, zatem kończę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz