Starszak jutro siódmy dzień antybiotyku. Jest lepiej, ale kaszle okropnie. Mężu i ja mamy zawalone gardła, a dziś od rana pokasłuje i posmarkuje najmłodszy. Niby wiedziałam, że jak jest dwójka dzieci w domu, to jedno zaraża się od drugiego, ale rzeczywistość mnie przytłacza. Małe załzawione oczka, trzeszczenie w nosku. A matka od razu ma dolinę. Rano popędziłam z nim do lekarza, bo wolę na zimne dmuchać. Osluchowo jest OK, ale zobaczymy co dalej.
Kolejny sukces - przeprowadziłam moją dwójkę dzieci przez następny dzień. Nie żądać od życia zbyt wiele - po prostu kolejnego dnia - oto sztuka życia. Niech jutro będzie zwykłe, normalne. Zabawa z F, czytanie książek, spacer, obiad, noszenie M, tulenie F... Każdy dzień z ciut innym scenariuszem, a każdy do siebie podobny. Czerpać z nich radość. Uśmiechać się. A na koniec dnia - spojrzenie w oczy tego Ukochanego, Jedynego. Uścisk ręki, przytulenie. Jak minął ci dzień? U mnie tak a tak, a u ciebie? Buziak między gotowaniem obiadu, a kursem z praniem do suszarni. I tak się robi noc. A jutro znów do boju - jak pisał Anatolij Karpow...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz