piątek, 20 grudnia 2013

zdrowe uszka

Spokojny grudniowy, przedświąteczny wieczór. Cudeńka śpią. Ze mnie schodzi stres spowodowany dzisiejszym badaniem słuchu M. Był leczony biodacyną na zapalenie płuc w szpitalu, a do tego miał w pierszej dobie życia niewydolność oddechową, więc był narażony na ubytek słuchu.
Miałam krótką i kiepską nockę, rano zabierałam się do szpitala z jadącą do pracy koleżanką, a ok. południa z badań odebrali nas mężu i F. Na szczęście wszystko dobrze i M. ma zdrowe uszęta. Uff. Badanie przeprowadzane jest podczas snu, więc najpierw nie mogłam pozwolić, aby zasnął, a potem czekałam na sygnał, że pomieszczenie do badań jest wolne i może zasypiać. Jeśli dziecko obudzi się podczas badania, to kiszka. Trzeba czekać, aż znów zaśnie za dwie lub więcej godzin albo przyjechać w innym terminie. Na szczęście M. usnął sprawnie i spał wtulony we mnie i obklejony kabelkami przez cały czas badania. Atmosfera spokojna. Ludzie przyjaźni. Nie było tłoku. Nie było wrzasku. Nie było przepychanek. Tego się obawiałam. P. jeszcze w poniedziałek do pracy i mamy Święta. Czas jeszcze na duchowe, wewnętrzne wyciszenie, ale i to przyjdzie. Dobrze mi dziś jakoś na świecie. Jestem szczęśliwa, bo moje dzieciątko dobrze słyszy. Jest pocieszny i kochany. F. też, choć przechodzi momentami czas burzy i naporu. Ale teraz - w Święta - będę mogła poświęcić mu więcej czasu. Brakuje mi tego. Trochę nadrobimy. A tymczasem dziś zdecydowanie czas na wcześniejsze spanko.

2 komentarze: