czwartek, 27 października 2011

"Śpimy z dzieckiem" - moje wrażenia


Czytałam sobie codziennie odrobinę do poduszki na zmianę z mężem. Żałuję, że przeczytałam ją tak późno. Żałuję, że czytałam głupie wypociny Tracy Hogg i usta ze zdumienia otwierałam, taka mądra mi się wydawała. Te metody "podnieś-połóż" czy jakoś tak. Te wywody, że dziecko iluśtamtygodniowe już powinno przesypiać noce, bo ma zapasy energetyczne odpowiednie i łatwy plan wprowadzony. No a jak Twoje nie przesypia, toś matka zła, dziwna, nieporadna, źle do rad się stosująca, łatwy plan nieumiejętnie w życie wdrażająca. Bo wszystkie dzieci, na które genialna Tracy spojrzała jeno, już noce przesypiały. Bo jak dziecko to "poprzeczniak" to coś tam, a jak dziecko to "aniołek" to coś tam. Dziękuję bardzo, już nie dla mnie ta gadka. Jakieś instrukcje zamiast intuicji własnej słuchania.

Ta mała fioletowa książka uporządkowała w mojej głowie to, co od dawna tam się kotłowało nieuporządkowane, miotające się między intuicją matczyną a prawdą oficjalną, przez otoczenie serwowaną. Gdyby to małe arcydzieło wpadło mi w ręce zanim urodziłam Frania, wiele stresów zostałoby mi oszczędzonych. Już nie chodzi nawet o wspólne spanie, bo przecież to indywidualna decyzja i gdyby moje dziecię spało snem sprawiedliwego, to pewnie by z nami sypiać nie zaczęło. Ta książka podaje wiele cennych informacji na temat snu dzidziusiów i mitów z tym snem związanych. Autorka pisze o płaczu dziecka, potępia tzw. "kontrolowanie" płaczu, czyli krótko mówiąc zmuszanie dziecka by wyło w łóżeczku (grrrr, dla mnie zgroza). Dotyka też mitów, które w naszej - europejskiej i zachodniej kulturze funkcjonują. Można powiedzieć, że mity te obala, ku mojej zresztą nieopisanej uciesze. Chyba każda z nas, gdy zostaje mamą, otrzymuje od mam/babć/cioć gratisowy pakiet wspaniałych rad typu "nie noś za dużo bo się przyzwyczai i nie będziesz mieć spokoju" albo "dziecko musi znać swoje miejsce" albo "dziecko powinno zasypiać samo w łóżeczku" albo "dziecko trzeba uczyć dyscypliny" albo "spanie z dzieckiem jest niehigieniczne". I tak dalej, i tym podobne. Albo "dlaczego on tak się budzi w tej nocy???" wygłoszone z miną zafrasowaną. Ech. Szkoda gadać, szkoda nerwów mych, nie warto opowiadać. Kochane koleżanki-blogowiczki co się z pobudkami nocnymi dzieci swoich borykacie, drogie koleżanki, co się z tym problemem nie borykacie, bo dzieci Wasze słodko noc przesypiają, serdecznie Wam wszystkim tę książeczkę polecam. I wcale nie twierdzę, że spanie z dziecięciem ma być na panaceum na wszystkie problemy. Ta książka po prostu koi. Teraz już wiem, że dziecię budzi się, bo jest dziecięciem i tyle. Że jest maleńkie, że szuka mamy obok, że musi do świata tego się przystosowywać każdego dnia, choć ma już, a właściwie dopiero jedenaście miesięcy. Rodzicielstwo bliskości to mój styl już oficjalnie. A gdy książkę skończy mój mąż, sprezentujemy ją naszej koleżance, co bliźniąt się spodziewa. Polecam ją jako świetny prezent dla każdej przyszłej mamy. A co ja biorę na widelec jako następną lekturę? To:



Przetłumaczone na kilkanaście języków, bestsellerowe "W głębi kontinuum" to pionierska książka, która zapoczątkowała na Zachodzie nurt rodzicielstwa bliskości. Właśnie na fali zainteresowania koncepcją kontinuum do łask powróciły chusty i nosidła! Brytyjski Channel 4 uznał ją za jedną z trzech najbardziej wpływowych koncepcji wychowawczych XX wieku.
Jean Liedloff inspiruje do poszukiwania"straconego szczęścia", które sama znalazła wśród Indian z plemienia Yequana, z którymi żyła przez wiele miesięcy. Obserwując ich niesamowity spokój, pogodne usposobienie i umiejętność czerpania radości z codziennych wydarzeń, odkryła, że korzenie tego stanu ducha leżą w sposobie wychowywania przez nich dzieci.

10 komentarzy:

  1. A widzisz ja to bez książki odkryłam, że on mi się budzi na "O mamunia obok, przytul i śpię dalej" :) tak słuchałam po prostu instynktu. Ale niktóre mądrości Tracy sprawdziły się u nas, myślę, że w każdej książce można coś wartościowego znaleźć.

    Rodzicielstwo bliskości to mój styl już oficjalnie - i mój też :)

    OdpowiedzUsuń
  2. całą ta mała seria jest fajna, też "nosimy" i "nie płacz maleństwo" a "kontinuum" daje oręż zbijania wszystkich argumentów tzw.zimnego chowu czy starej szkoły czy jak nazwać te pomysły w stylu "bo się przyzwyczai".

    OdpowiedzUsuń
  3. też mam ochote poczytać pozycje z tej serii, szczególnie w świetle tego że moje 5 miesięczne dziecko budzi się w nocy 7 razy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam jakąś taką naturę buntownika i nigdy nie słucham co wszyscy dookoła mówią, nie uczę się na cudzych błędach tylko na własnych, a także ufam swojemu instynktowi :) Niunia po pierwszym nocnym karmieniu (ok godz00:00) ląduje u mnie w łóżku, i śpimy razem. Ja czuję się lepiej kiedy mam ją obok i ona jest spokojniejsza kiedy śpi ze mną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rodzicielstwo Bliskości to także moja bajka, pewnie juz to wiesz czytając W świecie Żyrafy. Gorąco ci polecam stronę Dzikie Dzieci. A Tracy (Język niemowląt) na szczęscie nie przeczytałam do końca bo po któreś tam stronie zaczęłam ryczeć, że nie dam rady, że to nie dla mnie, że ja tak nie potrafię...Cos lub Ktoś nade mną czuwało, że nie wróciłam do niej. Nie mam wątpliwości, że Tracy działa. W końcu promuje wychowanie posłuszeństwa i stawiania granic. Ja wolę Zo pokazywać granice.

    OdpowiedzUsuń
  6. moja córka ma już 1,5 roku no i śpimy razem; nie mam serca jej odstawić od nocnego karmienia, gdy próbowałam zawsze kończyło się strasznym płaczem; chyba już tak musi być; każde dziecko jest inne; niech się cieszą matki, których dzieci potrafią przespać całą noc!
    zapraszam na rozkladowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tez przeszlam przez etap Tracy Hogg.Brrr... Tez wydawala mi sie taka madra i cudotworcza,a moj dziec w zadne schematy sie nie wpasowywal i wcale zadnym nie chcial sie poddac.Wiec i ja sie poddalam po bardzo krotkim czasie.
    Niestety w koncu metoda Tracy,by zadziala,ale czy warto przechodzic przez ten koszmar?Kazdy kto popiera te teorie totalitarnego wrecz wychowywania ma za argument,to ze one dzialaja.Dzialaja,bo jak nikt nie slucha,to dziecko przestaje mowic.Moje mowi glosno (niezawsze wyraznie,hehehe!).AP to tez moja bajka,ogolnie podejscie 'child-led'.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie znam spimy z dzieckiem, ale ja spalam z mlodym od poczatku z lenistwa!! a tracy hogg to smiec!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie dałam rady przebrnąć przez ta małą fioletową książeczkę... Rodzicielstwo Bliskości uważam, za skrajność. Podobnie jak metody kontrolowanego wypłakiwania. Jedna i druga skrajność jest szkodliwa. Zwłaszca dla dziecka. Ale to wilece dumne z siebie i swojej postawy mamy zrozumieją dopiero gdy ich dzieci dorosną...

    OdpowiedzUsuń