niedziela, 4 stycznia 2015

po świętach

Święta, święta i po świętach, ale ja chyba nie bardzo lubię święta i stwierdzam to bez wyrzutów sumienia:) W pierwsze święto złapałam jelitówkę i już od rana nie czułam się dobrze, a w południe się zaczęło - szczegóły pominę. Może kiedy moje dzieci będą odchowane, dopiero wtedy polubię święta. Gdy nie będę musiała wyjeżdżać i pakować wielkiej walizki na cały tydzień i pamiętać o dosłownie każdej najmniejszej rzeczy, którą trzeba zabrać, a i tak zawsze o czymś zapominam. Tym razem był to inhalator. Niestety musiałam zakupić nowy i teraz mam dwa. Okazało się nawet, że ten tańszy jest lepszy:) Ogólnie święta w tym roku oznaczały dla mnie zmęczenie, zmęczenie i jeszcze raz zmęczenie, także psychiczne. Niemoje łóżko na którym spałam, niemoja kuchnia, w której wszystko jest inne, no i te nieszczęsne parówki, które moje dzieci jadły rano i wieczorem. Ale moje protesty spotykają się z falą niechęci i tłumaczeniem, że przecież te parówki kosztowały dwadzieściaileś zł za kg, że przecież mają superdużo procent mięsa itd. Na skład nikt nie patrzy. Ech. Suma summarum, w święta schudłam:)

Mój małżonek wrócił do morsowania. To jego pasja. Właśnie teraz przebywa nad jeziorem.

A moje postanowienia na nowy rok? Oczywiście, że je mam. Przede wszystkim chcę zacząć pracować nad swoją formą. Jestem bardzo szczupła, ale muszę uprawiać jakiś sport  i jest jedna rzecz, która bardzo mnie ciągnie i mam zamiar w tym roku się za to zabrać: ROLKI!!! Kupiliśmy rolki na gwiazdkę starszakowi. Mają możliwość ustawienia kółek w różny sposób - jak w tradycyjnych rolkach albo jak we wrotkach - jedno kółko z przodu, a dwa z tyłu. Młody mówi: mamo, ty też musisz kupić sobie rolki będziemy jeździć razem. Jakoś nie ma ochoty jeździć sam. Bardzo chcę, żeby nasza rodzina uprawiała jakąkolwiek aktywność fizyczną wspólnie. Żebyśmy nie byli takimi couch potatoes. Niech latem będą to rowery i rolki, a zimą łyżwy. Na łyżwy i rolki najmłodszy jeszcze trochę za mały, a tak w ogóle to on zaczął chodzić! Nareszcie zaczął chodzić. Jeszcze jest taki nieporadny, przejdzie metr lub dwa i leci na bok albo na tyłek, ale nareszcie załapał bluesa. Dziś kończy 16 miesięcy i najwyższy czas zabrać się za chodzenie:) 

Po drugie mam zamiar więcej czytać i być bardziej zorganizowaną panią domu, no i oczywiście bardziej dbać o siebie. Co mam tutaj na myśli? Przede wszystkim mam zamiar chodzić wcześniej spać, bo zauważyłam, że ma to niesamowity wpływ na moje samopoczucie. Zdecydowanie za mało czasu w ciągu doby przeznaczam na sen, bo po prostu szkoda mi czasu, kiedy w końcu gzubki idą spać. Mogę wtedy zabrać się za coś, co naprawdę mnie interesuje. Mogę chociażby poczytać blogi, posiedzieć trochę w internecie czy przygotować lekcje dla moich wspaniałych uczniów. Jest naprawdę wiele rzeczy, które robię właśnie wieczorami. Mój mąż przedkłada realizowanie swoich pasji nad sen. Woli pospać mniej godzin, ale zrobić wieczorem coś, co sprawia mu przyjemność: pograć na gitarze, poczytać książkę, polutować kuchni swoją wspaniałą lutownicą:) Ja jednak widzę, że po prostu muszę chodzić spać co najmniej o jedenastej i dzięki temu czuję się o wiele lepiej. To naprawdę działa! Ogarnianie całego domu, opieka nad maluszkiem i praca nad zleceniami stają się o wiele łatwiejsze, a ja mam więcej energii życiowej. Oczywiście będę to robić kosztem moich pasji i zainteresowań ale trudno - trzeba mieć priorytety. 

Dziś po południu spotykamy się ze znajomymi i będzie to mile spędzony czas. Oni też mają dwójkę małych dzieci. Powzdychamy sobie z moją koleżanką, poużalamy się, jakie to jesteśmy biedne :P Oczywiście żartuję, ale zawsze miło porozmawiać z kimś, kto ma podobny pogląd na życie...

W tym tygodniu byłam w outlecie i prawie kupiłem sobie glany - białe w niebieskie kwiaty. Mój mąż uważa, że jestem na glany za stara :) Czy to prawda? przecież mam tylko 32 lata, bez przesady, a wyglądam na 25. Pani w sklepie powiedziała, że takie buty kupują nawet panie po 50-tce. Cena była kusząca, ale sama nie wiem...

Pogoda jest piękna...Dzisiaj była zadymka a teraz świeci piękne słońce a niebo jest błękitne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz