piątek, 5 kwietnia 2013

kwiaty dla mamy pracującej za darmo w domu

Plany wieczorne się ciut posypały, bo miałam mieć angielski (córka koleżanki ma szkarlatynę) i miała spać u nas babcia (nie dotarła), ale to nic, we własnym gronie też będzie nam miło. W tym tygodniu kompletna poświąteczna stagnacja - mały przesypia całe popołudnia, po 3-5 godzin, a ja kładę się z nim kiedy mogę i też śpię jak polarny niedźwiedź. Wszelkich oznak wiosny brak i z domu też wychodzić się nie chce. Mąż codziennie w domu dopiero o 19:00, ale za to rano do 10:00 jest z nami i zabiera F. na spacer, więc przynajmniej ubieranie w rajstopy, kozaki i kurtkę mi odpada. Wieczorami też często wychodzą gdzieś na spacer, no bo przecież coś trzeba robić z dzieckiem, które potem do 22-23:00 lata. Taką formę przetrwania tych miesięcy wybraliśmy i tyle, bawią mnie rady typu: "wszystkie dzieci idą spać po dobranocce i on też powinien" albo "nie powinniście już go kłaść spać w dzień". Proponuję takim doradcom spędzić cały dzień z dwulatkiem bez drzemki w domu, bawić się z nim, nadzorować, karmić, poić, czytać i słuchać z nim muzyczki:) Nawet z tak samodzielnie zajmującym się sobą dzieckiem jak mój syn jest to męczące. A tak przynajmniej pobędzie sobie z tatą wieczorem. Nam dziecko nie przeszkadza, nie musimy mieć "wolnego wieczoru" żeby lampić się w telewizor, dziękujemy bardzo. Co innego jak wiosna przyjdzie i będzie można wyjść na plac zabaw, porozmawiać z jakąś inną mamą albo po prostu pojechać do pradziadków i spędzać dnie całe na podwórku, podżerając truskawki z bitą śmietaną...:) Tymczasem podwórko u pradziadków pokryte lodową skorupą, a inne mamy niańczą chore dzieci albo po prostu pracują. 

BTW, przeraziła mnie nowa reklama Bebilonu. Dla zainteresowanych reklama TU. To straszne, jak telewizja potrafi podlizywać się ludziom, jak twórcy reklam potrafią uderzać w najczulsze punkty i rozpoznać społeczne nastroje. Normalnie nie mogę patrzeć na te ryje. Tatusiowe chwalący swoje pracujące żony, mówiący jak ich na co dzień nie doceniają i jak rzadko im to mówią - to jest reklama mleka dla dzieci po 6. miesiącu. "Myślę, że nie chciałaby nie pracować". Itd., itd. Sytuacja jest, jaka jest - niedużo mam (z różnych względów) zostaje w domu z dziećmi. Mam trochę znajomych mam i wiem, że często są to względy finansowe, ale nie zawsze. Ja mam to szczęście, że mogę towarzyszyć mojemu dziecięciu w jego rozwoju każdego dnia. Prawda jest taka, że dziecku najlepiej jest do pewnego momentu z mamą (nie, nie uważam, że ma być do 10. roku życia przy cycu) i fakt, że w mediach promuje się zostawianie maleńkich półrocznych dzieci i pójście do pracy to nie jest najlepszy pomysł, to zwykłe lizusostwo i dupowłażenie. Właśnie dlatego nie oglądam wieczorami telewizji i nie kupiłam wielkiej paki Bebilonu z przeceny w Rossmannie, chociaż się opłacało. Ja tu się wywnętrzniam, a mój mąż przychodzi z pracy z kwiatami dla mnie. No ja go po prostu uwielbiam i cieszę się, że docenia to, że jestem z chłopczykiem na co dzień i od święta. Zawsze powtarza, że jest taki kochany, bo jest ze mną. Może na wyrost ciut te pochwały, a może nie. Kto wie:)

4 komentarze:

  1. Na pewno nie na wyrost!
    Reklamę widziałam i prawie trupem padłam! Żenada!
    Kochany ten Twój Mężu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie ma więcej takich mężczyzn, bo wtedy takie reklamy nie byłyby potrzebne... dzięki za solidarność:*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super historia i gratulacje za Takiego męża :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń