poniedziałek, 24 listopada 2014

dylematy


Oddałam w piątek wieczorem zlecenie i jestem wolnym człowiekiem. Nadrabiam teraz zaległości.

Kupiłam sodę (5kg) i nebulizator, w końcu. Młodszy na antybiotyku, niestety. Starszy cosik sobie kaszle, ale to już u niego stan przewlekły. Walczymy wziewami, a już niedługo inhalacjami.

Naprawiliśmy samochód, co uderzyło nas po kieszeni...

Weekend przyjemny. Rodzinna nasiadówka, spotkanie z nieznanymi mi do tej pory krewnymi z Zielonej Góry. Bardzo miło, choć krótko. Na wiosnę ich odwiedzimy, bo ja w Zielonej nie byłam jeszcze...

Zrobiłam własne tabletki do zmywarki z sody, kwasku i soli. Dają radę!!! Wszystko dzięki chłopakom z "Pięć sposobów na.." ---> KLIK, których wierną fanką zostałam :)

Jako matka borykam się z wiecznymi dylematami, których moi rodzice na bank nie mieli.

Szczepię - a może wyrządzam dziecku krzywdę?
Mieszkam tu, gdzie mieszkam - a może są chorzy, bo za dużo syfu w powietrzu?
Zmywam tym, czym zmywam - może im to szkodzi?
Piorę tym, czym piorę - może im to szkodzi?
Myję dziecku zęby pastą Elmex - a może te aminofluorki im szkodzą? Ile lekarzy, tyle opinii.

I tak dalej, i tak dalej... Zrezygnowałam już ze zwykłej mąki pszennej, czekoladę jemy tylko gorzką, piekę co drugi-trzeci dzień chleb, nie używam białego cukru, mam swoje tabletki do zmywarki, kupuję niesiarkowane bakalie... Chce mi się jeszcze płatków mydlanych do prania, ale te też zrobię sama już wkrótce, no i mleka od gospodarza...Tylko co z tym mlekiem? Też pono złe. Krowy jedzą syf, świata nie widzą, bo przy łańcuchu całe krowie życie, do tego laktoza, której nie trawimy. No ale jak to? Mam nie dać dziecku mleka? Nie żałujcie dziecku mleka!!! :)))

Powszechny dostęp do informacji, który 30 lat wstecz był mocno utrudniony, staje się powoli naszym przekleństwem... Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Zwłaszcza jeśli ktoś, jak ja, wychował się w rodzinie, w której nie lubi się tych, co idą pod prąd. Dodatkowo zważywszy na fakt, że w pewnych sprawach nie wiadomo komu wierzyć (szczepionki, fluor), zwykły zjadacz pszennego chleba może po prostu wpaść w depresję, bo sam nie ma wiedzy i możliwości, by pewne rzeczy zweryfikować. Żal mi moich dzieci, że wzrastają w takim właśnie świecie - skomercjalizowanym, zasyfionym, skorumpowanym. To co, za komuny było lepiej?:)))

Pesymistycznie dziś? Może ciut. Może to przez pogodę - na dworze jest prawie ciemno, choć jest dopiero po czternastej). Starszy w przedszkolu, młodszy jeszcze śpi, ale pewnie już niedługo. Potem obiad (makaron orkiszowy - mniam!, fasolka szparagowa ze wsi i ekofilet), wyprawa do przedszkola, powrót, oczekiwanie na tatę i o 19 heja na zarobek! potem wracam, usypiamy dzieci, kolacja, obiad na jutro i tak się życie toczy... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz