wtorek, 6 maja 2014

przedszkole - dzień 1.

Spakowałam na zmianę dwie pary spodni, bluzek, skarpet i majtek, szczoteczkę do zębów i kapcie, uczesałam i nakremowałam, dałam buziaka i wyprawiłam w świat. Tata zawiózł go przyczepką rowerową (F. ją uwielbia) i właśnie wrócił. Mówi, że F. oczywiście nie chciał zostać sam, ale ciocia zaraz wzięła go w obroty i zabrała do sali do zabawek. Młodszy zasnął, więc mam moment aby wypić swoją porcję zbożówki. Ostatnio M. ma modę wstawać o 5:30, a ja wczoraj nie położyłam się przepisowo o 23:00, więc mam normalnie piasek pod powiekami.

Nie denerwuję się. Myślę, że to dobry moment. Wczoraj gdy podpisywaliśmy umowę i omawialiśmy wszystko z panią dyrektor, F. bawił się w sali zabaw i podobało mu się. Tłumaczyłam mu wczoraj i dziś, że tata go zawiezie, że będzie się tam bawił z dziećmi, że będzie jadł śniadanko i obiad, a po obiedzie mama i M. po niego przyjdą. W tym i następnym tygodniu mężu pracuje na drugą zmianę, bo jego zmienniczka przeszła zabieg i jest na zwolnieniu, więc ja codziennie będę odbierać młodego. Przedszkole jest niecały kilometr od nas, więc komfort to nie lada. Dzisiaj pewnie odbiorę go ok. 14, a w kolejnych dniach - zobaczymy. Jestem ciekawa jego wrażeń i jak się zaaklimatyzuje. Jego grupa liczy 8 osób, więc warunki domowe i podejście zindywidualizowane.

1 komentarz: