piątek, 20 maja 2011

aaaaapsik!

Długo nie pisałam, jakoś tak czasu brak. Nasz synek już trzeci tydzień męczy się z katarem, choć właściwie nie wiem, czy ten, który ma od środy to kontynuacja starego czy może już nowy? Lekarka podejrzewa alergię, ale do końca nie wiadomo. Oklepujemy, wpsikujemy, nawilżamy, wyciągamy, przytulamy i czekamy... Nie wiem czy przypadkiem Los kolejny raz nie gra mi na nosie. Być może czeka mnie następna niespodzianka. Jednym z przekonań, które noszę w sobie jest to, że moje dziecko nie będzie miało żadnych alergii. Zawsze trochę w duchu nabijałam się z tych wszystkich alergii. Mój synek, na cycusiu chowany, wszystkożerny, dziecko rodziców jak rzepy zdrowych itp... Być może po raz kolejny będę musiała zweryfikować swoje nastawienie. Podobnie sądziłam że urodzę naturalnie - w życiu nie przypuszczałam, że będę mieć cesarkę! Planowałam nosić dziecinę w chuście (dziecina od początku ciężka, a rana po cesarce rwie), odciągać mleko laktatorem i robić zapasy w zamrażalniku jak każda trendy mama (nie znoszę maszyny przyssanej do cycka), wozić dziecię w foteliku samochodowym osadzonym na stelażu od wózka, oczywiście zgrabnie popychając wózek jedną ręką, w drugiej dzierżąc torbę z zakupami zrobionymi w galerii hehehe (wg mnie gondola najwygodniejsza, a do galerii idę z Małym tylko jak mnie przyciśnie konieczność nabycia konkretnej rzeczy)... Pewnie więcej by się tego znalazło... no cóż. Macierzyństwo jak nic innego uczy nas życiowej mądrości, dystansu, akceptacji, pokory, radości...

W wózku leży Słoneczko
mamy i taty
Kluseczka
Małe rączyny i nóżki
włoski delikatniusie
Skąd się wziąłeś Maluszku?
Z brzuszka mamusi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz