poniedziałek, 3 października 2011

Psianka podłużna, czyli....


...bakłażan! Właśnie dowiedziałam się z Internetu, że taką nazwę nosi to cudne warzywo, które nabyłam w Biedronce jakiś czas temu, wielce ciekawa jego smaku. Ponoć jest podobny w smaku do cukinii, której tony wyrosły na naszym ekologicznym ogródku u prababci na wsi. Szperam w sieci w poszukiwaniu jakiegoś łatwego przepisu i już wkrótce pożremy go na obiadek mniam mniam!

Dziecię mobilne coraz bardziej. Właśnie pełza u moich stóp i bardzo domaga się mojej uwagi. Fakt, że stukam w klawiaturę, zamiast zajmować się nim, wywołuje u Frania oburzenie, które manifestuje, wydając obrażone ryki. Chwytając się moich nóg, wspina się i staje na nóżkach, z rękami na moich kolanach i klepie mnie po nich z miną "Halo! ja tu jestem, a ty co robisz???" :) OOOOO! A łołołoło buuuu! Bobobobou! Jaaaa bububu! Łaaaa! :)))) Są to żywe cytaty z mojego synka, który właśnie mnie zmusza do zakończenia tego posta:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz