czwartek, 10 listopada 2011

lekko melancholijnie

No i stało się - rozłożyło całą naszą trójcę. Mąż zagęgany od dwóch dni, a od dzisiaj ja. Co do małego, to katar zatrzymał mu się po podaniu przeze mnie nurofenu 3X dziennie przez 3 dni. Furczało w tym nosie przez tydzień, ale rzadko coś wyłaziło. Chyba katar był w odwrocie lub trwał w łagodniejszej formie. Niestety - nie wiem czy za sprawą choróbska męża czy tak po prostu - dziś smarki zaczęły wyłazić i generalnie nie wiem w którym momencie katarowego ataku jesteśmy - czy dziecię ma już katar od tygodnia czy może dopiero mamy jego początek? Tym samym przyznaję rację Hafiji, że podanie nurofenu było bez sensu, bo teraz to już nic nie wiem, a poza tym - fakt, że nurofen to chemia. Myślę też, że primo-organizm dziecięcia może się na ten lek uodpornić, secundo - dla dziecka może lepsze jest przechorowanie tego kataru w klasycznej formie? Może ma to wpływ na kształtowanie się odporności? Nie wiem. Ale chciałam spróbować tej kuracji, która u koleżanki mej takie cuda zdziałała. U nas nie, więc next time darujemy sobie raczej. Teraz podaję tylko witaminkę C i działam tzw. przez nas frajdą, co jest masakrą, bo siłowanie się z rocznym dzieckiem, które odwraca się dupskiem już niemal na sam widok frajdy,ale oddychać nie może bo nos zapchany, to nie lada wyzwanie!

A teraz uwaga, mam pytanie: CZY KTÓRAŚ MAMA UŻYWAŁA ASPIRATORA DO NOSA Z SILNICZKIEM? Takiego, co to nie trzeba płuc własnych przy nim używać? Nie chodzi mi o ten do odkurzacza podłączany (nie posiadam odkurzacza), ale o taki z silniczkiem. Ciekawam doświadczeń Waszych w tej materii, jeśli takowe posiadacie.

Jutro wybywamy na wieś o ile maluch nie poczuje się gorzej. Gorączki brak, więc chyba katary nie powstrzymają nas od weekendowego wypadu na łono rodzinne. Mamy wszak ciepłe kurtki, ciepłe czapki i szale. A dziecko moje ma nawet spodnie ocieplane do kurtki dokupione (wiwat targ!), ale na te chyba jeszcze nie przyszła pora. Ale kto wie, kto wie. Gdy 26 listopada zeszłego roku wychodziłam ze szpitala z dzidziusiem, świat spowity był biała pierzynką.

Przyszły tydzień będzie cudny - mężu na pierwszą zmianę pracuje, czyli będzie do dom wracał już o 14:30. Ach...:) A teraz pozwolę sobie już w piżamkę się wcisnąć i koło dzidzia mego wyciągnąć. Jutro Święto Niepodległości, a my chleba nie mamy bośmy lekkoduchy o niebieskich migdałach rozmyślający, a nie o świecie realnym... wszystko pozamykane niestety i dlatego właśnie nie przepadam za narodowymi świętami.

PS Kochani, czym są te nasze małe choróbska i zatkane nochale wobec tych wszystkich strasznych nieszczęść chorobowych, które dotykają ludzi? To tylko chwilowy spadek formy, a przecież świat w całym swoim jesiennym pięknie trwa dla nas nadal. Może to piękno ciężko czasami dostrzec, ale gdy dziś byłam w parku przy Arenie poznańskiej, to dotarło do mnie, że w tej pani jesieni jest jakaś godność, jakieś smutne piękno, jakaś melancholia za serce ściskająca. Nie damy się, oj nie, nos zapchany do góry i jak to moja ciocia ze Śląska zwykła mawiać: "dziołchy, cycki śtram bo chopcy idom":D

6 komentarzy:

  1. mojemu nie dałam nic i katar objawiał się tylko gilami tak jak u ciebie głęboko furczącymi i zatykającymi dziecko które wychodziły tylko przy użyciu aspiratora do odkurzacza i po takim zabiegu nos na całą noc (23-6) był idealnie drożny. na gilach objawy się skonczyły. oczywiście uważam że pomogło... moje mleko (no bo ja mam na tym punkcie świra) :P
    ps. jak choremu dziecku odciągasz gluty czymś co wymaga twojego ssania ustami to na 99% się zarazisz bo wdychasz zarazki ustami (rzekła ta co jadła ślinę dziecka żeby produkować przeciwciała :P)
    zdrowia wam ryczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hafija ale czy Gabryś nie boi się odkurzacza? PS Ja tam się chętnie zarażam, jesli mogę pomóc przeciwciałami. Sęk w tym, że chyba zaraziłam się od chłopa mego...

    OdpowiedzUsuń
  3. jeżeli podchodzę do niego z tylu albo jak sprzątam mieszkanie to się nie boi ale jak stanę z przodu... no to dramacik :):)
    dlatego zawsze odciągam zza głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u nas furczało póki powietrze było suche, odkąd zaczęłam nawilżać i sumiennie wietrzyć, furczenie przeszło

    OdpowiedzUsuń
  5. My też używamy "Katarka" czyli takiego odciągacza co się do odkurzacza podłącza :-) dla mnie to super wynalazek!!!

    OdpowiedzUsuń