wtorek, 7 maja 2013

aparatos

Dziś od rana bez kija nie podchodzić do matki. Ale zaraz strzelę sobie kawkę i będzie OK. Mąż do pracy wybył właśnie, słońca jakoś nie widzę, dziecię słucha I Follow Rivers, a ja mam plany wyjść z nim na plac zabaw. Wczoraj wyszliśmy zdecydowanie za późno - po jedenastej. Słońce dawało czadu i myślałam że oszaleję. Dziś z kolei słońca brak, więc myślę, że jedenasta wystarczy. 

Prawie cały zeszły tydzień byłam z małym u dziadków. Wróciliśmy w niedzielę. W sobotę spędziliśmy piękny dzień w rodzinnym mieście męża mego, łażąc po lumpeksach, jedząc lody, spacerując i wizytując rodzinkę. Niedziela to kolejny fantastyczny dzień - kinderparty połączone z grillem u koleżanki męża mego, która ma plener wkoło domu (zjeżdżalnia z domkiem, piaskownica, altanka z krzesłami i stołem) i jeszcze piękniejszą kuchnię w prowansalskim stylu, w której bym zamieszkać mogła:). 

Przez ostatni tydzień testowaliśmy nasz nowy aparat.
  

Wielce jesteśmy z niego zadowoleni. Funkcje jeszcze nie wszystkie ogarnęłam, ale powoli zaczynam kumać o co w nim biega. Zdjęcia ładniusie robi. Dodatkową jego atrakcją jest to, że znaleźli się nań sponsorzy:)



1 komentarz: