poniedziałek, 12 września 2011

przeprowadzka


Po dwóch tygodniach spędzonych u dziadków Dzidzi i ja dotarliśmy. Ach... gdyby dało się przeprowadzać tak jak na zdjęciu! Tymczasem z mebli mamy łóżeczko i dwa krzesła z odzysku. Kiedyś chciałam je wywalić, a tymczasem teraz pełnią funkcję mebli honorowych! Łazienka CUDOWNA! (choć bez drzwi jeszcze), ale naprawdę jest śliczna. Mała, ale zgrabnie urządzona, cudeńko, pudełeczko. Czekamy na kuchenne meble, ale za to lodówka już stoi i chłodzi jak się patrzy. Mamy też pożyczoną mikrofalówkę i jednopalnikową przenośną płytę indukcyjną, której obsługi jeszcze sobie nie przyswoiłam. Czekamy też na stół z krzesłami, na meblościankę i na łóżko do sypialni. Panele prezentują się rewelacyjnie. Dziwnie się czuję będąc "na swoim". Lekko zagubiona w akcji i wyrwana z kontekstu.

Dziś wyjechałam z Klopsiutkiem na spacer. Okrążyliśmy nasz blok, po czym stwierdziłam, że zamiast kurteczki Klopsowi wystarczy bluza. W tył zwrot. Ok, wyjechaliśmy po raz drugi. Dotarliśmy do osiedlowego sklepiku, gdzie zakupiłam mu ciepłe skarpety i polarowe spodnie z rzekomym błędem, ale za to tanie. W sklepie coś mi podejrzanie zaśmierdziało. Zaglądam w gaciory - o nie, kupson! Z powrotem do chaty, bo nie może przeca w gówienku poznawać nowych okolic. No i pojeździliśmy trochę, kupiłam jeszcze chlebek u niezbyt miłej pani (pierwszy i ostatni raz, niech żyje wolny rynek), tarkę u miłej pani, po czym dotarliśmy do kiosku i mama dostała "Zwierciadło", a Klops książeczkę o pojazdach. Teraz rzeczony Klops śpi, a ja kończę, bo owo "Zwierciadło" chcę obejrzeć. Pozdrawiam - mama na swoim:)

2 komentarze:

  1. super że już na swoim - takie nowe mieszkanko zawsze bardzo cieszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też w wirze przeprowadzki byłam ostatnio :) ale już jestem po i trzymam kciuki za szybkie wykończenia :)

    OdpowiedzUsuń