sobota, 11 stycznia 2014

weekend trwa

Weekend trwa. ODPOCZYWAM:))) 

Tata stara się uśpić młodszego słodziaka. Starszy słodziak dla odmiany przebywa dziś u dziadków. Zabrali go dziś po południu i odholują jutro. Osiągnęliśmy ten magiczny etap w życiu, w którym dziecko wyjeżdża czasami do dziadków.
Zwolennicy teorii przywiązania twierdzą, że dziecko, które doświadcza długo bliskości rodzica, łatwiej usamodzielnia się we właściwym dla siebie momencie, w przeciwieństwie do dzieci usamodzielnianych na siłę za wcześnie. Nasze starsze dziecko jest doskonałym tego przykładem. Bez problemu chodzi do niani i chętnie jeździ do dziadków na noc. Dzisiaj jest to dopiero jego druga noc poza domem, ale jechał chętnie i wręcz poganiał dziadków tonem nieznoszącym sprzeciwu, żeby już jechać. Miłe to.

Wszyscy się wykurowaliśmy, a Fr. obył się bez antybiotyku. Dzięki rozsądkowi naszego lekarza i determinacji mojej maminej, bo trzy razy co dwa dni stawiałam mu bańki. Po trzecich bańkach kaszel zniknął całkowicie, dosłownie z dnia na dzień. Do tego Pulneo, Flavamed i chłopiec jak nowy. Po długim weekendzie osłuchany - oskrzela czyściutkie. Oby jak najdłużej.

Za nami ciut ciężki tydzień, bo Fr. nie chodził do swojej niani. Jej syn przyjmował antybiotyk i nastąpiła separacja dzieci od siebie nawzajem. W piątek po południu wykorzystałam moment, że młodszy zasnął i po prostu położyłam starszaka spać. Przespał ponad trzy godziny, a ja miałam ciut lżej. Momentami opieka nad dwójką mnie przerasta! Młodszy waży ok. 8 kg i nie chce mi się go już nosić po domu, a on żądny zabaw i świata ciekaw. Jak leży sobie radośnie na kocyku i ja odejdę choćby na dwa metry żeby sobie wziąć chusteczkę, to podnosi obrażony wrzask. Ciężko więc zajmować się jednocześnie nim i trzylatkiem. Na macie edukacyjnej też szanowny dzidziuś uleży może z 5 minut, w porywie 10:) Lubi być blisko mnie, lubi być tulony, noszony i lubi jak się do niego gada. A śpi coraz mniej, przecież skończył już 4 miesiące. Gdzie te dni, gdy na dworze spał 3 godziny lub i więcej? Otóż one minęły. Teraz czekam na moment, jak zacznie siedzieć w wysokim krzesełku. Zacny ten mebel czeka sobie jeszcze na lepsze czasy w piwnicy. Jest kultowy, bo otrzymany w spadku po znajomych, a ci dostali go też po kimś tam. O ile kojarzę, Fr. użytkował to krzesełko jako bodaj ósme dziecko. Jak młody już zacznie w nim siedzieć, to życie będzie łatwiejsze:) Znów osiągniemy kolejny etap. Jeden, drugi, kolejny i tak dalej. Dzieci rosną, a my? Już chyba tylko wszerz:)

A nam dwudziesta trzecia nastała. Maluszek śpi, ojciec przed kompem zgłębia podstawy elektroniki, a matka będzie album teraz robić. Dobrej nocy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz