Od dziś do do czwartku moja druga połowa jest w Wellingborough w Anglii. My z maluchem tutaj. Dziś ma przyjechać teściowa, co umożliwi mi wyjście na korki na 19. Gdy tata wsiadł do taksówki i pojechał, F. powiedział: Ale tatulek psyjdzie...
Do tego odbył dziś pierwszą w życiu rozmowę telefoniczną. Wcześniej próby zachęcenia go, aby powiedział coś do słuchawki kończyły się zawsze słuchaniem przez niego drugiej osoby i odepchnięciem słuchawki ze słowami: Nie chces. Dzisiaj przyłożył telefon do ucha, tata coś mu tam nawija, a młody na to: Tatulek jest w aucie. Tata coś tam dalej mu opowiada, a młody znowu: Tatulek jest w aucie. Uznaję to za pierwszą świadomie przeprowadzoną gadkę przez komórkę. Miał pewnie na myśli, że tatulek jest w tej taksówce.
Zazdroszczę mężu wielce. Oderwanie się na parę dni, zmiana otoczenia, języka, ludzi, klimatu, miejsca pracy.... Fajnie. Taka już dola matki, że musi z dzieckiem zostać, tym bardziej matki brzuchatej. Czekam na wiosnę, abyśmy ja i maluch też mogli gdzieś wyskoczyć, choć pewnie bliżej...
Miałam w zeszłym tygodniu konwersacje z nową kobietką i po raz kolejny pogratulowałam sobie w duchu tego, że zdecydowaliśmy się na drugie baby. Ona i jej mąż nie mogli się zdecydować na drugie, więc kupili sobie rasowego kota. Ona ma świetną pracę w dużej firmie, dużo podróżuje i pracuje. Zwiedza służbowo Europę i świat. Kocha swoją pracę i nie chce rezygnować. Poniekąd rozumiem. Gdy dowiedziała się, że wychowuję synka i chwilowo nie pracuję, w jej spojrzeniu zagościło jakby politowanie. No tak - matka-dzierlatka, nierób, kura domowa, ambicji zero oprócz mieszania w garnku i mycia kibla. Nie musi mnie rozumieć i nie oczekuje tego. Zawsze uważałam, że praca w korporacji nie jest dla mnie. Teraz uświadomiłam sobie, że tylko taka praca może mi dać szansę na zobaczenie kawałka świata. Ale zabijać się całymi dniami? A co z dziećmi? Mają całe dnie siedzieć w przedszkolu? Nie mają na miejscu babci, która może pomóc, odebrać, zaprowadzić, przyprowadzić itd. Moje priorytety są inne. Póki co - donosić i sprowadzić latem na ten świat nowego obywatela prawdopodobnie płci męskiej. Potem - roczny macierzyński. Potem - zobaczymy.
Powodzenia! Zycie ma to do siebie, że weryfikuje wszystkie plany :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu jestem i muszę powiedzieć: bardzo ładny blog. To pierwsze co przyszło mi na myśl,gdy zobaczyłam prośbę o komentarz:)
OdpowiedzUsuńDzięki:)
OdpowiedzUsuń