wtorek, 13 sierpnia 2013

38. tydzień

Ucieka nam, ucieka kolejny tydzień, a M. ani myśli wychodzić, choć babcia i ciocia K. wróżą przedterminowe wyjście. W sumie w tym tygodniu mógłby się nasz synek pojawić, bo jest u nas ciocia K. właśnie. No ale muszę czekać i czekać. W tym tygodniu wstawimy łóżeczko. Nowy obywatel otrzymał nowy koc od babci, a ja koszulę do karmienia:)

Weekend cudny. Towarzyskie zaległości nadrabiamy w tempie ekspresowym i niejako na zapas. Pogoda łaskawsza, już nie upały, sprzyjała plenerowi. W sobotę urocze popołudnie u znajomej z naszego miasta. F. i kilkoro dzieciaków na trampolinie, w piaskownicy, w autach i na rowerkach. Rodzice zrelaksowani w altance zajadali się pysznościami i popijali winem tudzież innymi trunkami. Niedziela to wizyta koleżanki jeszcze z podstawówkowej ławki, potem dziadków, a na koniec kumpeli ze studiów. W tym tygodniu też być może nas odwiedzi ten i ów - cieszę się.

Cieszę się tą końcówką ciąży. Dziwi mnie zarazem, że tak szybko stałam się wazonikiem "na ostatnich nogach" (ciekawe, że w angielskim ten idiom oznacza zupełnie coś innego...). M. jest żywotny i dziarski. F. był bardziej spokojny. Brzuch był inny - w kształcie i w rozmiarze chyba też. A może to tylko złudzenie, bo w listopadzie zakładałam na siebie dużo więcej warstw. Oto plusy letniej ciąży - getry i tunika. Wychodzę z domu ubrana tak jak jestem, żadnych dodatkowych warstw, żadnych rajstop, skarpet, kurtek. 

Cudeńko w brzuchu żyje swoim życiem. Przy F. też mnie to fascynowało - że gdy budziłam się w nocy i leżałam sobie chwilkę, zaraz budził się i on. Od prawie dziewięciu miesięcy żyje we mnie. Z jednej strony wiem, że niedługo się urodzi, a z drugiej strony jakoś nie dowierzam temu niesamowitemu upływowi czasu. To już za chwilę dzidziuś będzie z nami. Zmieni się nasze życie. Trzeba będzie je przeorganizować, a jest już dość poukładane. Przesypiamy we trójkę noce, F. nie jest chorowity, łatwo się już z nim skomunikować. Jak będzie teraz? Jak podzielimy naszą miłość na dwoje? Jak będą wyglądały dni i noce? Znowu pewnie nieprzespane noce (tym razem się nie łudzę), znowu mnóstwo dobrych i całkiem niepotrzebnych rad, znowu "musisz", "powinnaś"... Ale znów też wspaniałe karmienie piersią, uśmiechy zadowolonego maluszka, sapanie małego ciepłego ciałka wtulonego we mnie. Bycie potrzebną, niezbędną, niezastąpioną. Małe oczka we mnie wpatrzone. Ufność i bezgraniczne oddanie. Niby znane, a jednak nowe doświadczenie.

1 komentarz:

  1. Tak...po raz kolejny możesz nacieszyć się tymi pięknymi chwilami :)

    OdpowiedzUsuń