niedziela, 18 sierpnia 2013

niedziela...

Szykuje nam się piękna niedziela. Słońce daje czadu, za ok. 3 h przyjadą dziadkowie z obiadem, a po południu inni mili goście. Cały dom śpi, tylko młody i ja na nogach, choć to już prawie 9! Młody od rana obejrzał Teletubiśki, walnął na nocnik pięknego qpala, a teraz słucha sobie Vaya Con Dios i układa żyrafę - ostatnio jego pasja.
Układa z naszą pomocą (szuka kolejnych cyfr i liczb), a teraz akurat sam teraz pięknie się nimi bawi. Po prostu układa sobie w rządku:) Różne rzeczy ostatnio układa sobie w rządku - to taka nowa jego pasja. Jakiś czas temu u dziadków polubił słuchanie Vaya Con Dios. I tak się zaczęło. Ulubiony przebój - Puerto Rico. 

Puścić ci Puerto Rico!!! 
Puścić ci Puerto Ricko!!! 
A jaka teraz będzie piosenka? Chyba Johny! 
To jest I don't want to know! 
A telaz leci What's a woman! 
To jest Evening of Love! 
To była piosenka I don't want to know. A telaz co leci? (matka: Zaraz ci powiem). What's a woman!!! 
Co to za piosenka? (matka: No ty mi powiedz). What's a woman! 
To było Heading for a Fall. A telaz co poleci? 
Zaśpiewać ci Girls don't cry for Louie! (No to matka śpiewa: Girls, don't cry for Louie, Louie wouldn't cry for you... A syn szczęśliwy jak rzadko).
To jest piosenka Don't Break My Heart! 

I tak dalej. Słuch muzyczny i językowy ma nasz syn. Pewnie niedługo będzie czytał, bo w tempie błyskawicznym przyswaja teraz małe litery. Literuje całe wyrazy, wielce zadowolony. Wczoraj zabraliśmy ciocię do przeuroczej kawiarni w naszym mieście i młody bawił się tam w kąciku dla dzieci. Wynurał z kosza plastikowe litery i układał je w rządku. Flaniu ułożył alfabety! Flaniu ułożył alfabety! Płacz i smutek były wielkie, gdy musieliśmy opuścić kawiarnię, ale obietnica jest, że wrócimy. No i że kupimy takie litery albo co najmniej wytniemy z tektury. (przerwa w pisaniu, bo dziecię zesikało się na dywan :/ ) Dodam, że w kawiarni obecny był maleńki dzidziuś, taki maleńki, że hej i ja też puściłam ryksę - ot totalne hormonalne rozstrojenie!

A matkę skurcze biorą od jakiegoś czasu, pewnie przepowiadające. Ciekawe, ile jeszcze przyjdzie mi się bujać z brzuszkiem. Regularności w tych skurczach nie ma, przychodzą, odchodzą, a często pojawiają się jak M. cały się napina. Tyłek wypina po prawej stronie mojego brzucha, a po lewej wystawia nogę (chyba).

 A młody znowu zesikał się na dywan... Po pięciu minutach od przebrania... Dobrze, że ojciec wychynął z sypialni - on przebierze małego sikacza. dzisiaj opuszcza nas ciocia K., ale jeśli M. nie pofatyguje się na ten świat, to przyjedzie jeszcze na ostatni tydzień wakacji...

1 komentarz: