Wczoraj pierwszy raz poraczkował mój Maluch kochany. Myślałam, że pęknę z dumy. A on jakby nigdy nic:) Dzień wcześniej jeszcze nie umiał, a wczoraj położony przeze mnie na podłogę po całym dniu noszenia i siedzenia, po prostu poraczkował w kierunku książeczki. Szkoda, że tatusia nie było z nami. No to teraz Siamek zacznie może smukleć:) Chociaż ja nie narzekam, bo nie należy moim zdaniem do grubasków. Po prostu jest nabity, kawał chłopa. A dlaczego Siamek? Bo od jakiegoś czasu powtarza raz po raz "siam!":)
Jesteśmy na wsi, ale pogoda nie sprzyja, zimno. Chatka się przygotowuje do mieszkania, a etap kawalerkowy już za nami. Jesteśmy spłukani, ledwo starczyło nam na lodówkę i pralkę. Jutro ważny dzień - mąż i ja mamy important meetings, ale póki co cicho-sza. Przydałoby się siano, żeby kupić Młodemu jakieś grube ciuchy na jesień i zimę. Trochę już mamy, ale brakuje nam rajstop, skarpet, trochę spodni, ciepłych bluz lub swetrów, no i buty...
Noce kiepskie nadal. Pobudki, płacze. Cycek, butelka, przytulanki. Za to w ciągu dnia cudo. Wesół i szczęśliwy nasz szkrab. Kończę póki śpi. Mam trochę do zrobienia.
gratuluję :) wiem co to za radość zobaczyć w końcu szkraba jak sam się przemieszcza :)
OdpowiedzUsuń