Stan na dzisiaj:
Mieszkanie: prawie całe pomalowane, a poprawki na ściany naniesione (z wyjątkiem dwóch dużych brązowych ścian w dużym pokoju). Do pomalowania została tylko kuchnia, co stanie się jutro. Jutro też prawdopodobnie wymierzą nam kuchnię, bo mebelki już mam wybrane, tylko wymiar trzeba zdjąć. Dzisiaj przyjechały kafelki i panele, jutro dojedzie kabina, a w środę nasze ogromne zakupy z Castoramy, w której byliśmy w weekend. Już praktycznie wszystko mamy kupione. Poznałam w Castoramie nowe słowo: PLAFON:) A cóż to? Oto plafony:) Tak nam się to słowo spodobało, że synunia tytułujemy "Plafonik":)))
Synuś: stoi ładnie na nóżkach, które są chwiejne jeszcze, ale to stanie daje mu wielką radość. Ma zadowoloną minkę, jakby odkrył Amerykę:) W nocy ciągnie cyca, czasami butlę, ale generalnie się budzi. Jeszcze nie raczkuje, co mnie generalnie cieszy, bo w obecnych warunkach życie byłoby jeszcze bardziej skomplikowane. Ale za dwa tygodnie raczkuj sobie kochanie do woli:)
Ja: niedospana i nierejestrująca podstawowych informacji, czasami wykończona po prostu, ale kochająca nad życie to swoje małe. Muszę przyznać, że w weekendy naprawdę ładuję baterie na cały tydzień. Mąż wyręcza mnie praktycznie przez cały czas. Kupy nie muszę przewijać ani oglądać. Siuśki sporadycznie. Mój mąż jest wspaniały. Gdybym miała faceta, co ma do dzieci dwie lewe łapy, to chyba bym się z nim rozwiodła. A są tacy faceci, oj są...
Dziś spotkałam na Starym Rynku koleżankę z klasy z liceum. Ma jedenastomiesięcznego synka. Pocieszyła mnie: on też budzi jej się wciąż w nocy i choć przez cały dzień nie je z cyca, odbija sobie w nocy. OK, mężuś wrócił z piwnicy, gdzie naprawiał rower. Lecę pod prysznic i śpitolki, bo czas to... spanie:)
ciesze sie ze tak ładnie Wam idzie remont mieszkania, a Ty na pewno kiedys sie wyspisz
OdpowiedzUsuń