Uwielbiam koszyki wszelkiej maści i natury, plastikowe także. Nie znoszę przechowywać w szafach i na szafach różnych rzeczy w workach foliowych albo papierowych wielkich torbach. Takie to jakieś... dziadowskie, niestajlowe:) A rzeczy tych do pakowania zbiera się z czasem sporo, np. ciuchy po F., które wracają od różnych koleżanek i których wywozić do dziadków nie ma sensu, skoro zaraz je braciszek będzie użytkował, buty różne, kurtki, czapki, szale itp. W Netto upatrzyłam sobie cuś fajnego, a mianowicie takie brązowe koszyki:
Ciemny brązik idealnie pasuje do szafy w naszej sypialni, na której panoszą się w worku foliowym dwa kowbojskie kapelusze (!) mojego męża:) Panoszą się wef worku i kurzą, co mi sen z powiek spędza. W koszyku też będą się kurzyć, ale kurzyć w sposób stajlowy:) Kupiłam dwa tylko, bo cena mnie nieco przeraziła (25 zł prawie), ale po namyśle stwierdzam, że jeszcze ze dwa można by kupić. Lepsze niż wiklina, bo lumpów nie haczy. Może pojadę po jeszcze dwa?
Bardzo intensywny towarzysko weekend za nami. Mały już w kąpieli (19:17), a i mamie by się butla z kaszką przydała i nyny....:)
PS Mały w wannie, mąż podgrzewa kaszkę. Mąż podchodzi do drzwi łazienki.
Mąż: Franiu, co tam tak cicho siedzisz?
F: W kąpleli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz