piątek, 5 lipca 2013

przemiły wieczór!

Wczoraj dzień pełen wrażeń. Odwiedzili nas dziadkowie, a nawet pradziadkowie! Do tego wuja z koleżanką. Dużo się działo, więc wieczorem byliśmy padnięci że hej. Dziś odpoczęliśmy, odespaliśmy, a wieczorem... tata przygotował nam przemiły wieczór - pojechaliśmy, jak to mój syn mówi, "do westaulacji". Przy okazji zaliczyliśmy wizytę w Empiku, gdzie odebrałam zamówiony wcześniej magnes na lodówkę z naszym zdjęciem:) i kupiłam taką oto płytę:


Mamy te piosneczki w wersji mp3, bo gdy urodził się F., to dużo ich słuchaliśmy. Zachciało mi się tych piosenek w wersji oryginalnej, żeby było łatwiej puścić z płyty, jak urodzi się M. To takie moje małe zboczenie - lubię sobie kupić oryginalną płytę:)

Wracając do naszego wieczoru. Mój kochany zarezerwował stolik w plenerze jednej z restauracji w naszym mieście. Nasz mały urzędował na placu zabaw, a my dosłownie obok niego konsumowaliśmy to i owo, czyli ja na przykład sałatkę grecką, a mężu grillowaną cukinię z oscypkami i pysznym chlebem. Do tego szamaliśmy frytki i piliśmy herbatę. Oczywiście zostałam namówiona na deser (lody z malinami, a mąż szarlotka z czymśtam), więc teraz pękam, nie tylko ze szczęścia, że mam taką cudowną rodzinę, ale i z najedzenia:) No ale w końcu rocznica ślubu zdarza się raz do roku:))) Cztery lata za nami, cztery wspaniałe lata...:))) I to jest piękne, że mój kochany o tym pamięta:) Ja z kolei zakupiłam nam bliźniacze zegarki, ale prawda jest taka, że rocznica była tylko pretekstem, bo chyba i tak bym je kupiła:) Bez zegarka czuję się jak bez ręki dosłownie, a nasze zegarki, które kupiliśmy sobie po ślubie, już się bardzo zdezelowały. Te nowe są cudne:



Teraz moje dziecko spełnia swój cowieczorny rytuał, czyli biega na golasa po kąpieli, kołysanki sączą się z głośników, a ja myślę o tym, jaka jestem szczęśliwa i ile dostałam od Losu. Niech to tylko trwa - o więcej nie proszę.

Jutro od rana czeka mnie szpital i ciekawam wielce, ile godzin tam spędzę, czy na izbie przyjęć będzie kolejka i jak minie nam ten dzień. Idę się myć, bo zaraz będę zasypiać ze smykiem. Który, dodam, ani razu dzisiaj nie posikał się w spodnie:)))

1 komentarz:

  1. Kochana - najlepszego! Kolejnych takich pięknych i szczęśliwych lat!
    I brawo dla Syna! :)
    Czekam na szpitalne wieści.

    OdpowiedzUsuń